-Reklama-

Matka Polka Zabiegana

Jej symbolem jest kubek zimnej kawy i uzależnienie od zegarka. Gdziekolwiek się pojawi, powoduje nagły pęd powietrza, który unosi jej włosy i rozpięty płaszcz. Mówi szybko i najchętniej trybem rozkazującym, mało siedzi i jeszcze mniej leży. Działa w trybie zadaniowym.

-Reklama-

 

Jestem jedną z wielu a może nawet taką, jak większość.

Podjeżdżam pod szkołę swoich dzieci kilka razy dziennie. Rytuał jak zwykle ten sam – kilka kilometrów pokonuję samochodem na granicy rozsądnej prędkości, z głośników płynie dynamiczna muzyka, w głowie huczą obowiązki: taniec, akrobatyka, język angielski, basen, lekcje, obiad, fitness, spacer z psem, tankowanie samochodu, zakupy, bankomat, zlecenie z pracy, maile służbowe. Zajeżdżam na parking pełen samochodów, z których wyskakują podobne matki o pojemnych głowach i szybkich nogach. Niemal ścigamy się, byle szybciej dostać się do wnętrza szkoły. Biegniemy szkolnymi korytarzami pośpiesznie mówiąc mijanym znajomym i nauczycielom „cześć” czy „dzień dobry”. Na przecięciu korytarzy, rozbiegamy się w różnych kierunkach. Zdyszane odbieramy nasze dzieci, całujemy na powitanie i od razu poganiamy, byle szybciej wrócić do auta. Z nogi na nogę przestępujemy przed szkolną szatnią, w pośpiechu przeglądamy dzienniczki i zeszyty, jakby chcąc odhaczyć jeden punkt dzisiejszego harmonogramu. Z dzieckiem ledwo zapiętym w kurtkę, niechlujnie nałożoną czapką i otwartym tornistrem, biegniemy do auta, znów prześcigając się ze sobą, która szybciej wyjedzie przez parkingową bramę. Rozmowa o szkole odbywa się w samochodzie – 10 minut wystarczy, by dowiedzieć się o rzeczach najważniejszych, pod warunkiem opanowania strategii właściwych pytań. Wpadamy do domu, gdzie pies trzęsie się pod drzwiami, przypominając o porze spaceru. Szybkie spojrzenie na zegarek i ta okropna świadomość, że do odebrania kolejnego dziecka została godzina, którą trzeba wypełnić nie tylko spacerem z psem, ale również obiadem, odrobieniem lekcji i sprawami służbowymi….

 

Nie sposób opisać całego dnia,

bo jego organizacja to cała strategia – harmonogram nafaszerowany maksymalizacją zadań i minimalizacją czasu. Wieczór nie bywa wcale odskocznią. Po takim dniu w głowie nie ma pustki, ale obmyślanie planu na kolejny dzień. Głowa na poduszce a w głowie setka wrażeń i emocji. Podsumowanie rzeczy dobrych i złych z całego minionego dnia, intensywne rozmyślanie o rzeczach, na które zabrakło czasu a które trzeba jakoś upchnąć w kolejnym dniu. „Kupić buty na zimę starszemu dziecku”, „Spakować na wycieczkę młodsze dziecko”, „Zrobić obiad na dwa dni”, „zadzwonić po gazownika, który zrobi przegląd instalacji”, „oddać projekt zleceniodawcy”, „zapisać na szczepienie i bilans”, „załatwić rzeczy na urodziny córki”, „opłacić telefon”. Po raz kolejny wstaję z łóżka i zapisuję na wszelki wypadek rzeczy, które mi się właśnie przypomniały. Kładę się i znowu wstaję, bo nie wiem czy zamknęłam okno w pokoju dzieci. Czy wyłączyłam na pewno zmywarkę. Czy przypadkiem nie zamknęłam psa w łazience. Czy dzieci się nie poodkrywały. Czy masło odłożyłam do lodówki. Czy telefon podłączyłam do ładowania. Czy nastawiłam budzik. Paranoja. Matczyna. Wieczorna. Codzienna.

 

Dziś spojrzałam trochę na to wszystko z boku.

Czekając w samochodzie na córkę, która miała zajęcia taneczne w szkole, włączyłam radio, w którym grała nudna i wolna muzyka i gapiąc się przez samochodową szybę obserwowałam ten teatr matek zabieganych. Ja siedziałam, one biegały. W jakimś szalonym pędzie, w transie. Wyjście z auta, kliknięcie na pilocie i sprint do drzwi szkoły. Jedna, druga, trzecia, czwarta. Niektóre biegnące od autobusu z siatkami pełnymi zakupów lub laptopami z pracy. Inne z małymi dziećmi uwieszonymi na szyi lub ciągnionymi za rękę. Żadna nie szła, wszystkie biegły. Wpadały do szkoły i wybiegały z niej równie szybko. Każda w innym kierunku, skupiona na innym zadaniu do wykonania. Każda inna, ale jakże do innych podobna. Matka Polka Zabiegana.

 

Spojrzałam na nie i zobaczyłam własne odbicie.

Dobijająca świadomość, że ma się udział w tym chorym cyrku. Macierzyństwo jako praca zadaniowa? Wychowanie zamknięte w ramy godzinowe? Plan. Działanie. Ale czy na pewno sukces? Nie wiem. Wiem za to, że tego nie chcę. Dla swoich dzieci. Dla siebie.

Stop!

autor: Ania
foto: pixabay.com
-Reklama-

Musisz przeczytać

Podobne artykuły

Komentarze

Jesteśmy też tutaj

236,433FaniLubię
12,800ObserwującyObserwuj
414ObserwującyObserwuj

Przeczytaj również