Prawidłowe wprowadzanie nowych posiłków do diety dziecka to prawdziwa sztuka! O najważniejsze zasady i podstawowe błędy zapytaliśmy dr med. Izabelę Jastrzębską, pediatrę i mamę szóstki dzieci!
Pani doktor, dziennie dostajemy po kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt zapytań o rozszerzanie diety dziecka – dlaczego ten etap budzi u rodziców tak duże obawy?
Również widzę bardzo duże zapotrzebowanie na informacje dotyczące rozszerzania diety! Dlatego napisałam E-booka „Co jedzą szczęśliwe bobasy?” Wielu rodziców przychodzi do mnie tylko po to, abym pomogła im zaplanować dietę ich dziecka albo odpowiedzieć na nurtujące ich pytania. Podczas jednej wizyty lekarskiej albo nawet podczas dwóch czy trzech nie sposób wyjaśnić wszystkich wątpliwości dotyczących wprowadzania posiłków stałych do diety niemowląt.
Dlaczego ten etap budzi u rodziców tak duże obawy?
Okres rozszerzania diety jest po pierwsze bardzo istotny dla prawidłowego wzrostu i rozwoju dziecka. Po drugie, w tym okresie jednocześnie pojawia się wiele zmian. Maluszek coraz więcej się rusza, jest coraz bardziej angażujący. A z drugiej strony jest tak dużo różnych produktów spożywczych do wprowadzenia do diety maluszka. Ja osobiście nie dziwię się, że ten etap budzi tak duże obawy. Szczególnie jeżeli to jest pierwsze dziecko, a dodatkowo babcie czy koleżanki udzielają wielu dobrych rad, które niekoniecznie muszą sprawdzać się u maluszka.
Sam rodzaj posiłków i ich kolejność wprowadzania to jedno, ale rodzice pytają też o wyznaczanie pór posiłków i ich ilość. To naprawdę trudna sztuka!
Zgadzam się w pełni. To dodatkowo komplikuje sytuację. Dlatego mój E-book to trochę taki przewodnik, poradnik, który pomaga w usystematyzowaniu wszystkich informacji. Zawarłam w nim również informacje dotyczące planowania pór posiłków. Myślę, że będzie on dużym ułatwieniem dla wielu rodziców.
Na pewno nie ułatwia rodzicom sprawy fakt, że niektóre dzieci najzwyczajniej w świecie nie chcą otwierać się na nowe smaki i konsystencje – co wtedy? Wycofywać się?
Nie, nie należy się wycofywać. Być może trzeba czasem trochę poczekać, a potem małymi kroczkami wracać do odrzucanych wcześniej przez dziecko smaków. Wspaniale sprawdza się w takiej sytuacji wspólne, rodzinne siadanie do posiłków. Dziecko widzi, co jedzą rodzice i często się tym interesuje. Natomiast istnieje grupa dzieci, która preferuje potrawy w określonym kolorze. Znam wiele dzieci, które zajadają się np. czerwonymi i pomarańczowymi owocami lub warzywami, a zielonych nie zjedzą. I odwrotnie, część dzieci chętnie sięga po zielone produkty, a czerwonych nie lubi.
Lęk przed wystąpieniem reakcji alergicznej po podanym pokarmie też spędza sen z powiek rodzicom… Zapewne w Pani książce jest to szerzej omówione, ale czy ma pani jakąś radę, by uspokoić trochę rodziców?
Oczywiście, jest to w obecnych czasach coraz powszechniejszy problem. Z tego powodu ja zawsze zalecam rozpoczynanie rozszerzania diety od pojedynczych produktów i wprowadzanie ich do diety stopniowo. W moim E-booku prowadzę rodziców krok po kroku, tak aby zaplanować w bezpieczny sposób rozszerzanie diety. Proponuję osobno wprowadzać pojedyncze warzywa, osobno owoce, osobno kaszki itd. Moim zdaniem ta metoda świetnie się sprawdza. Rodzice, którzy przychodzą do mnie ze swoimi dziećmi, twierdzą, że rozszerzając dietę zgodnie z moimi wskazówkami śpią spokojnie!
Jest Pani mamą 6 dzieci – zapewne każde z nich w inny sposób podchodziło do nowych produktów, ale co dla Pani było najtrudniejsze w wychowaniu małych smakoszy?
Tak jak Pani wspomniała, jestem mamą 6 dzieci. Każde z nich miało swoje preferencje smakowe. Mój pierwszy syn nie wyobrażał sobie życia bez mleka i rozszerzanie diety przychodziło nam ciężko. Ja, ambitnie, gotowałam ekologiczne warzywa, jeździłam na plac po królika. A on potem pluł tą zupką i niechętnie ją zjadał, bo wiedział, że i tak dostanie pyszne słodziutkie mleko z piersi. Z kolei druga córka preferowała warzywa i owoce w czerwonym in pomarańczowym kolorze. Kolejne dziecko uwielbiało kwaśne smaki i w wieku 9 miesięcy jadło kiszone ogórki. Natomiast co było dla mnie najcięższe? Myślę, że żywienie mojego pierwszego syna. Miał on bardzo nasiloną alergię pokarmową. Ja byłam na bardzo restrykcyjnej diecie podczas gdy karmiłam go piersią, a potem na dodatek nie chciał jeść stałych posiłków. Nie przeszkadzało mu to jednak na szczęście w prawidłowym rozwoju i dzisiaj ma 185 cm wzrostu, a ja wyglądam przy nim jak mała dziewczynka!
Jakie najczęściej błędy popełniają rodzice rozszerzający dietę?
Podstawowym błędem, popełnianym przez rodziców rozszerzających dietę, jest podawanie pierwszych posiłków podczas samych początków rozszerzania diety bezpośrednio po posiłku mlecznym. Nie wiem, skąd wzięła się taka powszechnie powtarzana opinia, że nowy produkt, czyli np. pierwsze w życiu warzywo mamy podać zaraz po posiłku mlecznym. Najczęściej oczywiście kończy się to niepowodzeniem. Postawmy się w sytuacji takiego maluszka. Bezpośrednio po pysznym słodkim mleku z piersi dostaje rozgotowanego brokuła, ziemniaka lub inne warzywo, o wątpliwych walorach smakowych w porównaniu z mlekiem. Ja zalecam wprowadzanie nowych pokarmów mniej więcej 30 minut przed teoretycznie wypadającą porą karmienia mlekiem. Dziecko jest wtedy lekko głodne, ale jeszcze nie „wściekle” głodne i istnieje duża szansa, że zechce spróbować nowego pokarmu.
Dlaczego warto sięgnąć po Pani książkę „Co jedzą szczęśliwe bobasy?” Czym różni się ona od innych publikacji o rozszerzaniu diety?
Moja książka „Co jedzą szczęśliwe bobasy?” zawiera bardzo dużo praktycznych porad. Ja się śmieję, że mając 6 dzieci oraz pracując zawodowo jestem mistrzem logistyki. Dlatego staram się ułatwiać sobie życie oraz ułatwiać życie młodym rodzicom. Książka prowadzi rodzica za rękę. Wyjaśnia wątpliwości i sprawia, że rozszerzanie diety staje się logiczne.
„Gotowanie to moja praca i moja pasja, ale gdy zaczynałam rozszerzać dietę mojej córki, czułam jakbym pierwszy raz weszła do kuchni. Nie wiedziałam jak zacząć… i wtedy pomogła mi dr Izabela Jastrzębska. Dzięki jej rzetelnej wiedzy zrozumiałam jak powinna wyglądać dieta niemowlaka. Karmienie dzieci to nie jest bułka z masłem, dlatego warto mieć tę książkę na półce. To kompendium wiedzy, które przyda się każdemu rodzicowi.”
Anna Starmach, mama Jagny
Na polskim rynku wydawniczym jest obecnie wiele książek na temat rozszerzania diety, w których 2/3 książki albo nawet 3/4 książki stanowią przepisy kulinarne. Brakuje książki, która skupiałaby się bardziej na poszczególnych grupach produktów spożywczych i ich walorach odżywczych. W mojej książce skupiłam się na wyjaśnieniu praktycznych aspektów rozszerzania diety. Są tam zawarte konkretne porady co, kiedy i dlaczego podawać. W moim E-booku są osobne rozdziały poświęcone rozszerzaniu diety u dziecka z biegunką, u dziecka z zaparciami oraz u dziecka z problemem z przybieraniem na masie. Każdy znajdzie coś dla siebie. Książka zawiera wiele zdjęć, tabel, oraz kolorowych wyróżników. Bardzo dobrze się ją czyta. Znajdują się tam również przykładowe przepisy na wybrane potrawy, zgodne z tematyką danego rozdziału.
Dziękuję za rozmowę!
O Autorce:
Izabela Jastrzębska jest lekarzem pediatrą i spełnioną mamą 6 dzieci. Po 20 latach pracy w zawodzie i doradzaniu tysiącom rodziców, jak mają żywić swoje dzieci nabyła dużego doświadczenia. Sama rozszerzając dietę swojego pierwszego dziecka miała mnóstwo pytań i wątpliwości. Dzięki ciągłemu kształceniu się, obserwowaniu swoich pacjentów oraz niezliczonym godzinom spędzonych na rozmowach z ich rodzicami zgromadziła wiedzę, którą chce się dziś podzielić.
Pani doktor przez 12 lat pracowała także w Klinice Pediatrii Gastroenterologii i Żywienia Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, dlatego tematyka żywienia dzieci jest jej tak bliska.
Książka dr Izabeli Jastrzębskiej zawiera rzetelną medyczną wiedzę, ale nie narzuca sztywnych zasad. Poza jedną: „DOSTOSUJ SIĘ DO SWOJEGO DZIECKA.„
Pani doktor jest zwolenniczką rodzicielstwa bliskości i taką samą zasadę wyznaje w odniesieniu do rozszerzania diety: „Często mamy w głowie gotowy plan dotyczący naszego dziecka, a gdy rzeczywistość weryfikuje te zamierzenia, jesteśmy rozczarowani. Dlatego też zawsze powtarzam, że: DZIECI UCZĄ POKORY i WERYFIKUJĄ NASZE PLANY.„
Podchodź do rozszerzania diety z dystansem, ale wyposażona w wartościową wiedzę! Zapoznaj się z moimi wskazówkami. Przemyśl je sobie. Zastanów się, które z nich sprawdzą się u Twojego dziecka, a potem działaj!