Jestem mamą jedynaka i jestem z tego dumna, mimo tego, że wielu znajomych, a nawet i rodzina próbuje mi wmawiać, że posiadanie jednego dziecka nie daje mi macierzyńskiego spełnienia. Dlatego postanowiłam napisać ten tekst, by uświadomić wszystkim wielodzietnym, że my matki jedynaków wcale nie jesteśmy od was gorsze i chcemy być traktowane tak samo jak wy – z szacunkiem, podziwem i zrozumieniem.
Jeśli więc nie chcesz sprawiać przykrości rodzicom jedynaków, unikaj mówienia im pewnych rzeczy. Oto zdania, które najbardziej irytują rodziców posiadających jedno dziecko.
Będzie z niego egoista!
To najczęstszy zarzut jaki słyszę z ust znajomych i rodziny. Jakby o tym, czy ktoś jest dobrym człowiekiem, decydowało posiadanie rodzeństwa. Znam wielu egoistów, wyzyskiwaczy i darmozjadów, którzy nie są jedynakami. Ta teoria jakoś w ich przypadku się nie sprawdza. I w przypadku mojego syna też się nie sprawdzi. Gwarantuję ci, że zrobię wszystko, by wychować fajnego, dobrego, wrażliwego, myślącego o innych człowieka. Pozwól, że rozliczysz mnie z tego za kilkanaście lat, ok?
Zobacz, ono potrzebuje rodzeństwa!
Pytaliście go o to? Wam się tylko tak wydaje. Dziecku do szczęścia potrzebna jest kochająca rodzina. Moje dziecko jest kochane i potrafi kochać. I nigdy nie powiedziało, że chce brata lub siostrę. Wręcz przeciwnie – dostrzega plusy takiej sytuacji: ma swój pokój i nikt nie psuje mu misternych budowli z klocków jak młodsza siostra jego koledze z przedszkola. Pamiętaj, jestem jego mamą i to ja wiem najlepiej, czego do szczęścia potrzebuje mój syn. I rodzeństwa wcale nie ma na tej liście.
Masz mniejsze szanse na to, że zostaniesz babcią.
Statystycznie rzeczywiście tak jest, ale przecież nie rodzimy dzieci tylko po to, by dały nam na starość wnuki. Hola, hola – to dopiero egoistyczne podejście! Najważniejsze to uszanować decyzję swojego dziecka. Jeśli będzie chciało żyć bezdzietnie, na pewno nie będę wywierać na nim żadnej presji. Najważniejsze, by było szczęśliwe w tym swoim dorosłym życiu. Z dziećmi lub bez.
E, tobie z jednym jest łatwiej!
No to skoro tak uważasz, po co decydowałaś się na drugie czy trzecie dziecko – mam ochotę odpowiedzieć. Tekst, że jest mi łatwiej, traktuję zresztą jak zarzut, bo to zwykle tak właśnie brzmi. Dla osób, które tak mówią, jestem matką na pół etatu, egoistką i wygodnisią. Jakoś wszyscy wtedy zapominają, że posiadanie jednego dziecka to przecież też nieprzespane noce, baby blues, problemy z karmieniem, choroby, wydatki, troski wychowawcze. No właśnie, to ostatnie uważam zresztą za trudniejsze wyzwanie niż w przypadku rodzicielstwa wielodzietnego. Wychowanie jedynaka tak, by nie był w przyszłości pępkiem świata, wymaga dużego poświęcenia.
Biedne dziecko, będzie musiało się samo tobą zajmować, gdy będziesz stara.
To cios poniżej pasa. W takich momentach mam ochotę odpowiedzieć, że mając dwoje czy troje dzieci nie ma się gwarancji, że będą się nami zajmować na starość. Ten zarzut boli mnie zresztą najbardziej, bo wywołuje u mnie poczucie winy. Czego jak czego, ale nie chcę dla mojego dziecka, by swoje życie podporządkowywało opiece nad niedołężnymi rodzicami. Wolę wierzyć, że nie będzie takiej potrzeby, a gdy się taka pojawi – mamy dużą rodzinę, na którą mogę liczyć.
Ale ono musi czuć się samotnie!
Ludzie, zrozumcie, że jest różnica pomiędzy słowem „sam” a „samotny”. Moje dziecko nigdy nie było i nie będzie samotne, bo my rodzice na to nie pozwolimy – zawsze przecież będzie miało przy sobie kochające je osoby. Poza tym, nie trzymam dziecka pod kloszem, odosobnieniu. Mój syn ma mnóstwo kolegów i koleżanek w przedszkolu i na placu zabaw, przez nasz dom przewijają się inne dzieci. Samotna zabawa, zdarza się – owszem, ale tylko wtedy, gdy syn ma nią ochotę. I uważam, że w takich momentach jest w tej zabawie najbardziej kreatywny. Zresztą, ja przecież też najefektywniej pracuję, gdy nikt mi nie przeszkadza.
Nie rozumiem, czemu się przed tym bronisz.
Uwielbiam, gdy ktoś z góry zakłada, że posiadanie jedynaka to moje widzimisię. W moim przypadku zdecydowało o tym wiele czynników, także zdrowotnych. Moja pierwsza ciąża po dwóch poronieniach była traumą i przez całe 8 miesięcy nie mogłam być pewna tego, że urodzę zdrowe dziecko. Nie muszę się tłumaczyć ludziom, że to właśnie ten lęk przed przechodzeniem ponownie przez tę gehennę jest dla mnie najsilniejszym środkiem antykoncepcyjnym. Dlatego proszę cię, nie wchodź z butami w moją intymność i uszanuj ten stan rzeczy. Posiadanie jedynaka to nie zawsze jest decyzja rodziców, ale często i losu.
Sylwia
P.S. Pozdrawiam wszystkie mamy! Wspierajmy się, bez względu na liczbę urodzeń 🙂
foto: pixabay.com
Zobacz jeszcze: