-Reklama-

Zaburzenia odżywiania u dzieci – mamo, to nie jest twoja wina!

-Reklama-

Zaburzenia odżywiania to wyzwanie dla całej rodziny. Rodzice często czują się winni chorobie dziecka, szukają błędów, które popełnili. Czy obwinianie kogokolwiek pomaga w leczeniu? Zdecydowanie nie. Na rozwinięcie się zaburzeń wpływają różnorodne czynniki. Prawda jest również taka, że często trudno jest określić, jaki wpływ na chorobę miało środowisko rodzinne.

Rodzicu – są rzeczy, na które nie masz wpływu! 

Za choroby i zaburzenia psychiczne w dużym stopniu odpowiadają geny. Nie tylko te przekazane przez rodziców. Dziecko może przejąć skłonności do zaburzeń na przykład od dziadków. 

To również kwestia temperamentu – każdy z nas jest inny, ma nieco odmienny poziom wrażliwości. Różnice są także widoczne, kiedy weźmiemy pod uwagę płeć – kobiety częściej niż mężczyźni uzyskują wyższe wyniki na skali neurotyczności (jest to jedna ze składowych osobowości). Osoby z wysokim wskaźnikiem mogą mieć większe tendencje do zamartwiania się, rozgrzebywania porażek, większego doświadczania lęku i smutku. Oczywiście są to dane statystyczne, a wnioski są uogólnione – warto więc podejść do nich z dystansem, aczkolwiek pokazują pewne generalne tendencje.

Nie zapominajmy też o czynnikach zewnętrznych, na które rodzice nie mają żadnego wpływu. Jednym z nich jest chociażby pandemia. W jej czasie znacznie zwiększyła się liczba młodych ludzi, którzy mierzą się z różnymi lękami. Upośledziła ona funkcje społeczne, takie jak: nawiązywanie kontaktów, budowanie relacji z rówieśnikami czy umiejętność rozwiązywania konfliktów.

Zmiana autorytetów

Obecnie to przeważnie nie rodzice, a rówieśnicy są autorytetami dla młodych ludzi.  Osoby te same nie są jeszcze ukształtowane emocjonalnie, nie mają doświadczenia życiowego, nie mogą być więc przewodnikami, którzy wprowadzają dziecko w życie. Dzieci i młodzież silnie wzorują się na swoim otoczeniu, które niestety nie zawsze jest dobrym przykładem do naśladowania. 

Podobnie jest z influencerami, których tak podziwiają – to często również osoby w młodym wieku. Kreują oni nierealne wizerunki, które zwykle nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Idealny wygląd i otoczenie, ciekawe życie towarzyskie, ciągłe sukcesy… Nic dziwnego, że młoda osoba obserwująca takie treści może popaść w kompleksy.

Coraz mniej czasu spędzamy wspólnie jako społeczeństwo. Jesteśmy razem, ale  wirtualnie – nie są to relacje, które zaspokoją potrzebę bliskości, kontaktu cielesnego, bezpieczeństwa emocjonalnego. W sieci natykamy się też na nienawiść i hejt, co jest niebezpieczne dla młodej osoby – mówi Aleksandra Dejewska, psycholog i terapeutka zaburzeń odżywiania, która na co dzień pracuje z dziećmi i młodzieżą. Dodaje: Pamiętajmy też, że wszystko, co publikujemy w Internecie, już tam pozostanie. Na to również rodzice nie mają wpływu, nie mogą przed tym uratować swoich pociech.

Kontrola rodzicielska – pomaga czy szkodzi?

Rodzice nie mogą całkowicie kontrolować swojego dziecka – to fakt. Aby móc prawidłowo się rozwijać, potrzebuje ono także prywatności i poczucia sprawczości. Jeśli rodzic będzie zabraniał swoim pociechom robienia tego, co koledzy i koleżanki, będą one odstawać od reszty swojej społeczności. Ponadto zakazy tworzą pokusę, by przeciwstawić się rodzicom. W efekcie dziecko nie przestanie robić zabronionych rzeczy, a nauczy się lepiej je ukrywać. 

Informacje, które znajdują się w mediach, poradnikach, czy rozmowach rodziców często wzajemnie się wykluczają.  Opracowano wiele różnych teorii i sposobów na wychowywanie dzieci, łatwo jest więc się w nich pogubić. W efekcie często dochodzi do impasu – cokolwiek rodzic nie zrobi, będzie krytykowany. Nie pomaga również przekonanie, że w momencie, kiedy u dzieci pojawia się problem, od razu, niemal automatycznie, wini się za niego właśnie opiekunów. Ci z kolei wszelkie błędy, które są przecież rzeczą ludzką, przyjmują jako klęskę wychowawczą.

Rodzic nie wpędza intencjonalnie swojego dziecka w zaburzenia odżywiania. Owszem, są rodziny, w których jest przemoc, nadużycia czy znęcanie się psychiczne, ale choroby psychiczne pojawiają się również w tych  rodzinach, w których nie ma patologii – mówi Aleksandra Dejewska. Czasami zdarzają się przypadki, kiedy w jednej rodzinie mamy dwójkę dzieci. Jedno choruje, a drugie nie. Skoro są one wychowywane w takich samych warunkach, gdzie jest wina rodzica? – dodaje. 

Brak winy nie oznacza braku odpowiedzialności

Nie zapominajmy jednak, że rodzice są odpowiedzialni za swoje dzieci. To ich zadaniem jest zapewnienie pociechom odpowiedniej pomocy, znalezienie specjalisty, który pomoże im w uporaniu się z chorobą.

Tym, co na pewno nie pomoże dziecku w procesie zdrowienia, jest obwinianie się rodzica o problemy potomka. Szukanie winy – nawet tej słusznej, nikomu się nie przysłuży. Warto więc skupić się na leczeniu, a nie poszukiwaniu winnych.

Ze swoich obserwacji wiem, że wielu rodziców odczuwa wstyd z powodu choroby dziecka i konieczności jego leczenia. Nie powinno tak być! To powód do dumy i znak, że jesteśmy dobrymi rodzicami – oznacza to, że tak bardzo zależy nam na pociechach, że zmuszamy się do wyjścia ze swojej strefy komfortu, by pomóc dziecku – podsumowuje Aleksandra Dejewska. 

Aleksandra Dejewska – terapeutka zaburzeń odżywiania, psycholog, autorka książki “Bulimia. Historia mojej choroby”. Od ponad 8 lat pomaga osobom z bulimią i anoreksją pokonać chorobę. Przez 10 lat sama chorowała na bulimię, teraz łącząc wiedzę z osobistym doświadczeniem wspiera swoich pacjentów w odzyskaniu radości z życia i zbudowania zdrowej relacji z samym sobą. Edukuje, inspiruje i chętnie dzieli się swoją historią pokazując, że wyzdrowienie jest możliwe.

W 2018 roku założyła fundację “Aż sobie zazdroszczę”, która pomaga osobom zmagającym się z zaburzeniami odżywiania i ich rodzinom.

-Reklama-

Musisz przeczytać

Podobne artykuły

Komentarze

Jesteśmy też tutaj

236,433FaniLubię
12,800ObserwującyObserwuj
414ObserwującyObserwuj

Przeczytaj również