Urlop macierzyński niestety kiedyś się kończy. Może się też zdarzyć, że postanowiłaś wrócić szybciej do pracy, jeszcze przed jego końcem. Twoje życie nie będzie wyglądało już tak, jak kiedyś – przed ciążą i urlopem macierzyńskim. Oto twoja nowa rzeczywistość.
Laktator: sprzęt, z którym się nie rozstajesz po powrocie z urlopu macierzyńskiego
Jeśli jesteś mamą karmiącą, to urządzenie jest ci dobrze znane – laktator. Bez niego nie wychodzisz do pracy. Do perfekcji opanowałaś błyskawiczne ściąganie pokarmu w biurowej łazience i potrafisz zrobić to tak, by nikt się nie zorientował po co zniknęłaś z pokoju. Aż dziw bierze, że jeszcze nikt nie zapytał cię o te odgłosy dochodzące z zza łazienkowych drzwi. Napełnione mlekiem buteleczki dyskretnie trzymasz w firmowej lodówce i modlisz się, by nie padły ofiarą twoich współpracowników poszukujących dodatku do kawy.
Mama w pracy – trudne pożegnania
Tylko ty tak świetnie znasz to uczucie, gdy kilka kilogramów przykleja się do twojej nogi lub szyi i nie chce puścić, póki nie obiecasz, że szybko wrócisz. To uczucie zna każda mama. Kłamiesz więc jak co dzień, mówiąc, że idziesz tylko na chwilkę, wychodząc na 9 godzin. Masz łzy w oczach, ale trzymasz się dzielnie. Konsekwentnie odklejasz te cieplutkie macki, które cię trzymają i korzystając ze swojej fizycznej przewagi, robisz szybki wymyk za drzwi. Tam ocierasz jedną łzę, która jakimś cudem wyrwała się na niepodległość, bierzesz dwa duże wdechy i powtarzając jak mantrę: „To tylko kilka godzin”, starasz się zaprogramować zadaniowo. To tylko kilka godzin, to tyko kilka godzin, to tylko kilka godzin…
Mama to twoje pierwsze imię, wielozadaniowość – drugie
Odkąd jesteś mamą i skończył ci się urlop macierzyński stałaś się niezłym robocikiem. Potrafisz skupić się na robocie, bo wiesz, że tylko wtedy wyjdziesz z pracy o czasie i nikt nie będzie kazał ci siedzieć po godzinach. Umiesz godzić wiele rzeczy naraz. Rozmawiając ze swoim dzieckiem przez telefon (jeśli to w ogóle można nazwać rozmową), jesteś w stanie pisać firmowego maila do księgowej. Będąc na ważnym spotkaniu biznesowym, niepostrzeżenie smsujesz z opiekunką dziecka na temat tego, ile dziś zjadło i spało. Prowadząc telefoniczną rozmowę z klientem, tworzysz listę zakupów do żłobka. Szkoda tylko, że nie płacą ci dwa razy więcej.
Przerwa w pracy na rozrywkę dla mamy
Wolną chwilę w pracy lubisz wykorzystywać pożytecznie. Dla mamy, oczywiście. Spędzasz czas na portalach dla mam, szukając np. porad dotyczących ząbkowania. Śledzisz profile na instagramie innych matek, pocieszając się, że i one dzielą twój ciężki żywot matki pracującej. Przeglądasz sklepy online dla dzieci, szukając mega promocji na ciuszki i zabawki. Dzięki temu nie będziesz musiała tracić czasu na zakupy w normalnych sklepach i szybciej wrócisz do domu, do swojego stęsknionego malucha. Prawda, że to bardzo rozsądne? 😉
Urlop macierzyński się kończy – kontrola telefoniczna i nie tylko
Niby wiesz, że jesteś w pracy, ale nie umiesz powstrzymać się, by nie sprawdzić co słychać u twojego malucha. Czy na pewno zasnął, czy był na spacerze, ile zjadł, ile kupek dziś zrobił i czy w końcu nauczył się siusiać do nocnika. Smsujesz z opiekunką lub do niej dzwonisz. Choć sama się za to krytykujesz, nie umiesz powstrzymać się od sprawdzenia jest instagramowego konta. Może właśnie siedzi online i nie zajmuje się twoim dzieckiem? Jeśli masz dziecko w żłobku, kilka razy dziennie sprawdzasz, czy na publikowanych przez nich zdjęciach nie widać twojego malucha albo łączysz się z kamerką online i sprawdzasz, co robi twoja pociecha. W duchu modlisz się, by zobaczyć na jej twarzy uśmiech, który uspokoi twoje zszargane nerwy. Gdy jednak zobaczysz smutek, już wiesz, że to zepsuje ci cały dzień. I po co ja tam zaglądałam?
Moja torebka taka pojemna!
Wiemy już, że w torebce nosisz laktator i co najmniej jedną butelkę na mleko. Wniosek? Twoja torba do pracy musi być wyjątkowo duża. Nie dla ciebie kopertówki czy listonoszki. Twój ulubiony model torebki to shopper bag. Gdyby wysypać z niej całą zawartość, jest pewność, że z takim potencjałem udałoby ci się spokojnie przeżyć kilka dni w zamknięciu. Tym arsenałem torebkowym ratujesz też pół swojego biura. Gdy komuś wyleje się na klawiaturę kawa – szybko podzielisz się mokrymi chusteczkami. Gdy koleżanka z biurka obok zapomniała o śniadaniu, dasz jej paczkę biszkoptów. Gdy komuś zabraknie sztućców, pożyczysz plastikowy zestaw, a gdy szef będzie chciał coś podpisać, nie mając długopisu – szybko dostarczysz mu kredkę bambino.
Zestaw awaryjny
Sprawa dotyczy mamy karmiącej piersią. Jeśli taką jesteś, dobrze wiesz, jak łatwo o niekontrolowany wyciek z biustonosza. Owszem, nie zapominasz o wkładkach laktacyjnych, ale wkładki też lubią robić psikusy i np. się przemieszczać. W pracowniczym biurku lub szafce trzymasz zatem zestaw awaryjny na wypadek wpadki. Tym zestawem zwykle jest bluzka lub sukienka na zmianę. Nauczyłaś się trzymać je blisko, gdy pewnego dnia – akurat podczas ważnego spotkania służbowego – dorobiłaś się pięknej, mokrej plamy na koszuli. Nigdy więcej tego stresu związanego z próbą maskowania plamy włosami, rękami i dokumentami. To nie na twoje nerwy.
Urlop macierzyński się kończy – dobrym rozwiązaniem będzie praca zdalna
To pojęcie jest ci dobrze znane. Twojemu szefowi też. Jest kompromisem pomiędzy potrzebą wykonania obowiązków zawodowych a potrzebą twojego dziecka, które akurat w tym czasie potrzebuje mieć cię blisko. Wiesz dobrze, że zwolnienie lekarskie może być twoim ostatnim podaniem złożonym w tej firmie, dlatego zwykle wolisz prosić o możliwość pracy z domu. W praktyce wygląda to jednak dość skomplikowanie. Praca z dzieckiem na ręku jest niemal niemożliwa, nie wspominając o rozmowach służbowych, które musisz odbywać zamknięta w łazience lub stojąc na balkonie, byle w tle nie dało się słyszeć szczekania twojego psa i płaczu twojego dziecka. W takich chwilach marzysz o powrocie do biura i z uznaniem wypowiadasz się o matkach małych dzieci, które pracują tylko z domu. Jak one to robią?
Czego najbardziej będzie ci brakowało po urlopie macierzyńskim? Snu!
Na pewno wśród wszystkich pracowników śpisz najmniej. To, że pracujesz, mało obchodzi twoje dziecko, które i tak domaga się kilkukrotnego karmienia lub tulenia w nocy. Twój sen kończy się na trzech, czterech godzinach na dobę i z tego powodu twoim największym przyjacielem w pracy jest ekspres do kawy. Gdy się zepsuje, ogarnia cię histeryczny lęk o swoją przyszłość. Do perfekcji opanowałaś również sztukę błyskawicznego makijażu porannego. Znalazłaś gdzieś na youtubie instrukcję, jak się umalować i uczesać w 5 minut i teraz możesz sama nagrywać takie tutoriale. Ulubiony podkład? Ten, który już jedną warstwą przykrywa sińce pod oczami. Ulubiony fryzjer? Ten, który tak cię obetnie, że wystarczy umycie głowy i przeczesanie szczotką, by zyskać ludzki wygląd. Ulubiony manicure? Hybryda, która pozwala przez 2 tygodnie nie myśleć o swoich paznokciach.
Powrót do pracy po macierzyńskim – nie taki straszny!
Wśród tych wszystkich wyrzeczeń i obowiązków, jest coś, co każdego dnia daje ci wielką siłę i sprawia największą radość. Coś, dlaczego jesteś w stanie codziennie znosić ten lęk i stres. Coś, co wynagradza ci to z ogromną nawiązką. To niezwykła radość twojego dziecka, gdy wracasz do domu. Nikt nigdy nie witał cię z taką euforią. Nikt nigdy nie okazał ci w jednej chwili tyle miłości. Ten moment, gdy masz świadomość, że stanowisz dla kogoś centrum wszechświata. Że jesteś dla kogoś najważniejsza, najpiękniejsza i najcudowniejsza. Te klejące, ciepłe buziaki na twojej twarzy. Te ściskające cię malutkie łapki. Ten bezzębny, szczery uśmiech i wielkie, błyszczące z radości oczy. To nieustanne trajkotanie, z którego jesteś w stanie wyłapać tylko sto razy powtórzone słowo „mama”. To wszystko daje ci wielką moc i czyni najszczęśliwszą osobą pod słońcem. To najlepsza nagroda, której możesz być pewna każdego – nawet najbardziej nieudanego służbowo – dnia. Ty, szczęściaro!