Gdy patrzysz na swoją pociechę – jak śpi, jak się bawi, prawdopodobnie czujesz się bardzo przyjemnie i towarzyszą ci dobre emocje. W sercu robi się cieplej, schodzi napięcie i pojawia się błogie uczucie. Co ciekawe, patrzenie na inne (nie twoje) dziecko, już nie powoduje takiej przyjemności. Według badań naukowych – za wszystko odpowiada dopamina, a właściwie mózg, który ją uwalnia.
Patrzenie na swoje dziecko to silny sygnał dla mózgu, który w tym momencie uwalnia hormon szczęścia zwany dopaminą. Nie robi tego bez powodu, mózg w ten sposób próbuje wzmacniać więź między Tobą a dzieckiem. Błogość, którą odczuwasz, to robota matki natury, która w ten sposób uzmysławia ci, jakim szczęściem dla ciebie jest twoje dziecko. Wyzwalając te dobre i przyjemne uczucia sprawia, że jesteś gotowa poświęcić się dla swojej pociechy, dać mu wszystko, czego potrzebuje, by czuć się bezpiecznie i być szczęśliwe.
Niesamowite jest to, że zachodzące procesy w matczynym mózgu to niczym zaplanowana akcja. Mama patrząca na swoje maleństwo, rozczula się i czuje ogromną miłość. Wszystko po to, by była skłonna zaopiekować się swoim dzieckiem i reagować na jego wszystkie potrzeby, po to by maluch przeżył. To trochę jak instynkt przetrwania – nic tu nie jest dziełem przypadku.
Przeprowadzono nawet badanie, które potwierdziło, że matki, które obserwowały swoje niemowlęta oraz inne (nie swoje) dzieci, wydzielały więcej dopaminy, gdy patrzyły na swoje dzieci. Były bardziej wrażliwe na potrzeby własnych maluchów i do nich dostosowywały swoje zachowanie. Dopamina pozwoliła matkom bardziej się zaangażować i poświęcić w zaspokajanie potrzeb ich własnych dzieci.
Takie przedstawienie zjawiska może nieco zmienić postrzeganie matczynej miłości, jako bezwarunkowego uczucia i pomóc zrozumieć matki, które nie odczuwają takich pozytywnych i silnych emocji w stosunku do swoich dzieci. Być może stoi za tym zaburzenie w wydzielaniu wystarczającej ilości dopaminy przez ich organizm. Naukowcy badają to zjawisko, by pomóc matkom mającym trudności w nawiązywaniu więzi ze swoimi dziećmi.