Tyle smogu w całym mieście…
Co rok to samo. Smog wraca do nas każdej jesieni i zostaje z nami do wiosny. To wyjątkowo uporczywy i uprzykrzający życie gość, którego nie da się łatwo pozbyć. Smog jest niemal wszechobecny jesienią i zimą – trudno znaleźć miejsce wolne od niego. Czy mieszkasz na wsi, czy w mieście – gryzące w gardło i nozdrza, szczypiące w oczy zanieczyszczone powietrze towarzyszy ci niemal przy każdym wyjściu z domu. A przecież – wyjść musisz. Choćby do sklepu, choćby na krótki spacer z psem lub dzieckiem, choćby do pracy czy do przedszkola. Z powodu smogu za oknem nikt nie da ci wolnego, a i dziecko nie zrozumie, że w niektóre jesienno-zimowe dni pozostanie w domu to najlepsze, co możecie razem zrobić.
Czym jest ten smog?
To groźne pyły zawieszone w powietrzu: PM10 i PM2,5. Groźniejszy dla zdrowia jest pył PM2,5, bo zawiera cząstki, które docierają nie tylko do górnych dróg oddechowych i płuc, ale też potrafią przenikać do krwi. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że sami ten smog do naszych domów zaprosiliśmy. W Polsce od lat nie dba się o jakość powietrza, większość domów jednorodzinnych ogrzewana jest paliwem fatalnej jakości – na przykład odpadami węglowymi, starymi meblami, resztkami i śmieciami. Stosowane są przestarzałe piece-kopciuchy. To wszystko, co dla „taniości” oddajemy do atmosfery, wraca do naszych płuc i krwi w postaci szkodliwego pyłu. Taka karma.
Smog vs Dziecko – strach się bać?
Dzieci. To one są najbardziej narażone na niebezpieczeństwo związane z wdychaniem zanieczyszczonego powietrza. To, że smog jest szkodliwy, wiedzą wszyscy, ale nie do końca jesteśmy świadomi, jakie szkody potrafi on wyrządzić naszym pociechom. No to garść faktów.
- Smog jest najbardziej niebezpieczny dla kobiet w ciąży i dzieci. Dziecko w łonie matki jest narażone na szkodliwe działanie pyłów PM2,5, które mogą doprowadzić do zaniżenia masy urodzeniowej dziecka, niższej pojemności płuc dziecka i nawracających chorób dróg oddechowych po urodzeniu.
- Smog szkodzi bardziej dzieciom niż dorosłym, bo ma do naszych pociech łatwiejszy dostęp. Dzieci mają słabszy od nas układ odpornościowy (często jeszcze nie do końca wykształcone są mechanizmy obronne organizmu). Ponadto, drogi oddechowe dziecka są mniejsze i zanieczyszczone powietrze szybciej do nich trafia, także dlatego, że i szybkość oddychania jest w tym przypadku większa. To, że dzieci często oddychają przez usta, też nie pozostaje bez wpływu na zagrożenie.
- Im młodsze dziecko, tym większe niebezpieczeństwo. Z racji tego, że nasze pociechy są od nas dużo niższe, są bardziej narażone na wdychanie pyłów, które lubią się kumulować tuż przy gruncie. Im wyżej, tym stężenie szkodliwych pyłów bywa mniejsze. Problem dotyczy szczególnie dzieci w wózkach.
Jakie następstwa może wywołać smog u naszych dzieci?
Nie będzie to optymistyczna odpowiedź. Najczęstszymi powikłaniami są choroby układu oddechowego oraz alergie, ale też obniżona odporność dziecka. Maluchy, narażone na wdychanie smogu, częściej miewają kaszel, świszczący oddech i często zapadają na astmę.
Jak każdą mamę, tak i mnie przerażają tego typu informacje. Stresuje mnie każda prognoza, z której wynika, że stężenie smogu znowu przekroczy dopuszczalne normy w naszej okolicy. Choć wydawać by się mogło, że wobec tak globalnego problemu my-mamy jesteśmy bezradne, możemy zrobić coś, by ograniczyć kontakt naszego dziecka z zanieczyszczonym powietrzem. Modlitwa o wietrzny dzień, który da nam wytchnienie, nie jest jedynym wyjściem z sytuacji.
Jak chronić dzieci przed smogiem?
Warto wiedzieć, że my rodzice też mamy wpływ na bezpieczeństwo naszych dzieci w obliczu smogu. Ja to już wiem, więc chcę podzielić się z wami swoimi prywatnymi sposobami na walkę ze skutkami wdychania zanieczyszczonego powietrza.
Ponieważ na smog nie da się zaszczepić, postanowiłam poszukać innych metod skutecznej ochrony moich dzieci. Dużo na ten temat czytałam, poznałam też wiele skutecznych produktów i dzięki temu powstała moja coroczna lista profilaktyczna. Mam nadzieję, że tak jak i poprzedniej zimy, tak i tej uchroni moją rodzinę przed zgubnymi skutkami smogu.
Moje sposoby na ochronę dzieci przed smogiem
- Mój przyjaciel oczyszczacz powietrza
Nie wyobrażam sobie życia w zimie bez oczyszczacza powietrza. Samo zamykanie okien nie jest skuteczne w walce ze smogiem, bo do naszego domu dociera również przez zamknięte okna, wentylację czy drzwi wejściowe. O obecności smogu w moim domu przekonałam się będąc w ciąży, gdy mój zmysł powonienia był silniejszy niż zwykle. Podczas oglądania tv czy siedzenia z książką na kanapie nie mogłam się pozbyć z nosa dziwnego zapachu spalenizny.
Smog wyczuwałam bardzo silnie, do tego stopnia, że dostawałam mdłości. Oczyszczacz powietrza już wtedy załatwił sprawę. Dziś posiadam dwa takie urządzenia, choć ze względu na to, że pracuję mobilnie – trochę z domu, samochodu i biura, częściej używam tego przenośnego, kieszonkowego modelu. Jest ze mną tam, gdzie potrzebuję.
Oczyszczacz powietrza WYND to przenośne urządzenie, które generuje czyste powietrze wszędzie tam, gdzie go uruchomisz. Sprawdza się na małych przestrzeniach np. w samochodzie, ale można go stosować też podczas pracy na komputerze. Uwielbiam jego uniwersalność, bo z tego urządzania korzystają w dużej mierze także moje dzieci. W paskudny dzień stawiam oczyszczacz na biurku starszej córki, by mogła spokojnie odrabiać sobie lekcje. Ma nadwrażliwość węchową i męczy ją nawet zapach palonych liści za oknem. Oczywiście WYND poprawia jakość wdychanego powietrza, ale w domu nie zastąpi „klasycznego” oczyszczacza, odpowiednio dobranego do kubatury pomieszczenia, dlatego polecam Wam wyposażyć się również w zwykły oczyszczacz powietrza. Tu znajdziecie podpowiedź, jaki wybrać >>> LINK.
WYND świetnie sprawdził się także u mojej koleżanki, która zabiera go ze sobą do wózka na każdy jesienny i zimowy spacer. Urządzenie można przymocować do budki spacerówki lub położyć w pobliżu główki dziecka w wózku głębokim i możemy mieć pewność, że nasza pociecha nawet na spacerze w smogowy dzień, oddycha czystym powietrzem.
Oczyszczacz WYND wygląda trochę jak gruba latarka lub kubek do kawy, ma wielkość półlitrowej butelki z wodą, więc łatwo go zmieścić nawet do torebki. Ma stabilną podstawę , dołączony jest do niego również mały stelaż, dzięki czemu można go postawić niemal wszędzie. Ładuje się go jak telefon. Jest niemal bezgłośny, więc położony obok śpiącego dziecka na pewno go nie obudzi. W komplecie urządzenie posiada specjalny sensor, który “bada” powietrze wokół i informuje nas o wysokości stężenia szkodliwych pyłów oraz dostosowuje pracę oczyszczacza do panujących warunków.
Wydajność tego małego sprzętu jest niezwykła, bo filtruje on 8 litrów powietrza na sekundę. Na dodatek oczyszcza powietrze nie tylko ze smogu, ale też z innych zanieczyszczeń – kurzu, roztoczy, alergenów. Usuwa też brzydkie zapachy z otoczenia.
- Zamaskowani, ale bezpieczni
Coraz częściej na ulicach mojego miasta spotykam ludzi w maseczkach antysmogowych. To bardzo cieszy, bo oznacza rosnącą świadomość zagrożenia w jakim żyjemy. W dni, gdy muszę coś załatwić na mieście lub po prostu mam ochotę wyjść na dłuższy spacer, a stężenie pyłów jest nawet kilkadziesiąt razy większe niż dopuszczalne normy, sięgam po maseczkę. Długo szukałam masek, które nie tylko byłyby skuteczne, ale i ładne. Maski antysmogowe Cambridge oferują mnóstwo świetnych wzorów (koniecznie zobaczcie, jaki wybór TUTAJ) i występują w kilku rozmiarach od S do XL. Podoba mi się to, że mają dodatkową regulację zaczepów na uszy i wykonane są z przyjemnego miękkiego i ciepłego materiału. Moje dziecko traktuje je jako dodatkową osłonę przed mrozem, gdyż maseczka świetnie sprawdza się również jako ocieplacz twarzy – koniec ze zmarzniętym, czerwonym nosem!
Maseczka Cambridge to brytyjska technologia (podobno zapożyczona z armii brytyjskiej). W maseczce wbudowano specjalny filtr, który oczyszcza wdychane powietrze (potrójny system filtracji), dzięki czemu do naszych płuc dostaje się już powietrze lepszej jakości. Skuteczność oczyszczania oceniona jest na poziomie 99%, produkt spełnia też unijne normy bezpieczeństwa i skuteczności ochrony (znaczek CE).
Filtry w masce starczają nawet na pół roku użytkowania, więc maseczka jest inwestycją na cały grzewczy sezon. Fajnie, że są również rozmiary dziecięce, choć trzeba pamiętać, że do 4. roku życia dzieci nie powinny nosić maseczek, bo to ogranicza im możliwość swobodnego oddychania (poniżej tego wieku sprawdza się właśnie WYND, włożony do wózka przykrytego budką przeciwdeszczową).
Dla nas maseczki są wybawieniem.
- Dobrze poinformowana
Nie da się chronić przed smogiem, nie śledząc stanu powietrza. Trudno też oceniać stan powietrza jedynie patrząc przez okno. Najlepiej więc wyposażyć się np. w specjalny miernik, który poinformuje nas o jakości powietrza wokół nas – np. urządzenie o nazwie Laser Egg lub stacja pogody (AirVisual). Ja wykorzystuję dodatkowo specjalną aplikację na telefon, która wskazuje mi pomiary ze stacji badawczych zlokalizowanych blisko mojego domu (sprawdźcie np. mapkę na stronie i aplikację Airly). Dzięki temu, że wiem czy dany dzień zapowiada się jako rześki i czysty, czy jednak spowity mgłą smogową, mogę zaplanować sobie pewne działania np. zabrać do samochodu oczyszczacz powietrza czy założyć córce maskę na drogę do szkoły.
- Nie muszę, nie wychodzę
Jeśli w dany dzień jest wyjątkowo fatalne powietrze, a ja mam możliwość ograniczenia wychodzenia z domu – robię to. Czasem rezygnacja ze spaceru z dzieckiem jest najlepszą możliwą decyzją dla dobra naszej pociechy i nas samych. W dni smogowe nie planujemy z mężem wycieczek, do minimum ograniczamy spacery z psem, odpuszczamy sporty w plenerze. Grunt to znaleźć alternatywę i spędzić czas w domu równie ciekawie co poza nim.
- Edukacja dzieci
O smogu rozmawiam z dziećmi. Robię to z różnych powodów. Po pierwsze dlatego, by moje dzieci wiedziały jak się chronić przed szkodliwością zanieczyszczonego powietrza i nie oponowały, gdy trzeba założyć maskę czy zostać w domu. Jeśli będziemy naszym dzieciom wyjaśniać, czym grozi smog, będą lepiej na niego przygotowane. Ponadto, taka wiedza kształtuje ich postawy. Jeśli chcemy, by przyszłe pokolenia potrafiły w końcu wyeliminować ten problem z naszego życia, musimy zaszczepiać w nich potrzebę dbania o czyste powietrze.
- Wietrzenie niecodzienne
Choć nasi rodzice wpajali nam zawsze, że dla zdrowia należy wietrzyć mieszkanie kilka razy dziennie, ta rada nijak się ma do sytuacji, gdy za oknem panują smogowe szarości. W domu jesteśmy bezpieczniejsi niż na zewnątrz, bo smog nawet jeśli dostaje się do wnętrza naszych mieszkań, nie osiąga takich stężeń, co za oknem. Otwieranie okna w dzień przekroczonych norm smogu jest nierozsądne, bo w ten sposób gromadzimy wokół siebie zanieczyszczone powietrze, którym będziemy oddychać przez kolejne godziny zamknięci w czterech ścianach. Ja wietrzę więc mieszkanie tylko w dni wolne od smogu. Też wam to zalecam.
- Nie dolewam oliwy do ognia
Smog zafundowaliśmy sobie sami, ale warto robić wszystko, by nie zwiększać skali problemu. Głównie w trosce o nasze dzieci. Przecież chcemy, by żyły w zdrowiu. Staram się robić wszystko, by nie przyczyniać się do zwiększenia zagrożenia. Nie palę śmieci w piecu czy kominku, nie palę papierosów, zgłaszam nielegalne spalarnie do odpowiednich służb, inwestuję w dobre urządzenia grzewcze, ograniczam jazdę samochodem. Mam ogromną nadzieję, że jest więcej osób, które tak postępują. W końcu zmienianie świata najlepiej zacząć od siebie.