Pożyteczna rozrywka nie wymaga baterii i prądu
W dzisiejszych czasach, gdy króluje głównie elektroniczna rozrywka, trudno jest zachęcić malucha do grania w klasyczną grę. A jednak warto spróbować pokazać dziecku na czym polega ta zabawa, bo korzyści z grania w gry planszowe czy karciane z maluchem jest mnóstwo. Oto niektóre z nich:
- Granie z dzieckiem rozwija u niego umiejętności społeczne – dzieci uczą się współpracy, komunikacji i interakcji z innymi.
- Rozgrywka pomaga w rozwoju zdolności logicznego myślenia i planowania – dzieci uczą się podejmowania przemyślanych decyzji i ruchów.
- Gry wspierają rozwój umiejętności poznawczych u dziecka – mogą pobudzać umysł dziecka poprzez stymulowanie myślenia analitycznego, kreatywnego i strategicznego. Dzieci uczą się również skupiania uwagi i koncentracji na dłuższe okresy czasu.
- Gry uczą przegrywać i wygrywać – dzieci przegrywając, uczą się radzić sobie z porażką a wygrywając, zaczynają rozumieć czym jest dążenie do sukcesu.
- Wspólne granie z dzieckiem wzmacnia więzi rodzinne – dzięki temu dzieci mogą poczuć się blisko swoich rodziców i rodzeństwa, rozwijając więź emocjonalną.
- Gry uczą dzieci cierpliwości – maluchy dowiadują się, na czym polega czekanie na swoją kolej, słuchanie innych i szanowanie współgrających.
- Granie z dzieckiem może sprzyjać aktywności fizycznej – choć nie każda gra wymaga ruchu, to mimo wszystko pozwala spędzić czas w sposób bardziej aktywny niż przed telewizorem czy tabletem.
Przedszkolaki nie lubią się nudzić
Każdy rodzic wie, jak trudno jest wzbudzić zainteresowanie dziecka klasyczną grą planszową. Wymagania małego dziecka są ogromne i po części wynikają również z samego wieku. Kilkulatek nie jest w stanie czerpać przyjemności z gry o skomplikowanych zasadach, a jego umysł i sprawność manualna nie zawsze są dostosowane do wymogów, co bardzo zniechęca do grania – zarówno dziecko, jak i rodzica. Inną przeszkodą jest nuda. Jeśli gra, którą proponujemy dziecku, nie wzbudza entuzjazmu od pierwszej chwili i nie zachęca do zabawy, to nasze wysiłki mogą spełznąć na niczym. Dlatego na wagę złota są proste gry, których zasady można wytłumaczyć maluchowi w dwóch zdaniach, a sam przebieg gry ma różne scenariusze, więc rozrywka nigdy się nie nudzi. Także dorosłym graczom. Czy taka gra istnieje? My właśnie odkryliśmy, że tak.
„Florentynka Muu w podróży”
Ta niepozorna, zamknięta w niewielkim pudełeczku gra okazała się być czymś więcej niż zwykłą grą karcianą. Twórcami gry są Piotr Jasik i jego córka Ania, a przepiękne ilustracje i postać Florentynki Muu stworzyła Ewa Graniak- Wosinek.
W pudełku nie znajdziemy niczego więcej poza kartami i instrukcją. Może przypominać nam to klasyczne memo, ale akurat w tym przypadku, w tej talii nie znajdziemy dwóch takich samych kart, co nie znaczy, że do siebie nie pasujących. Ale po kolei!
Karty do gry przedstawiają obrazki – zwierzęta, rośliny, pojazdy, przedmioty itp. Poza rysunkami, karty posiadają kolorowe ramki. Najważniejszą cechą kart jest to, że mogą tworzyć zbiory według różnego klucza. Możemy mieć zbiór kart z tym samym kolorem ramki, z rysunkami zaczynającymi się na tę samą literę, ze skojarzeniami, albo z obrazkami należącymi do jednej wspólnej grupy tematycznej np. owoce, zwierzęta czy urządzenia domowe.
Zasady gry
Zasady gry „Florentynka Muu w podróży” są bardzo proste, a na dodatek możemy wybrać, według których zasad będziemy grać z dzieckiem. Istnieją bowiem dwa podstawowe warianty gry. Choć nie jedyne.
Pierwszy polega na tym, że z potasowanych kart układamy 20 kart w 5 rzędach, a pozostałe karty odstawiamy na stosik. Gracze zbierają rozłożone karty według własnego klucza, a puste miejsca uzupełnia się kartami ze stosiku. Gra kończy się, gdy zabraknie kart do uzupełnienia pola, a zwycięzcą jest gracz, który zgromadził najwięcej kart.
Drugi wariant gry polega na odkładaniu kart, a nie zabieraniu. Każdy gracz otrzymuje 6 kart, a pozostałe karty układamy na stosiku. Gracze po kolei wybierają karty ze swojego rozdania wg dowolnego klucza (kolor, pierwsza litera, motyw, skojarzenie) i odkładają karty na stosik. Gra kończy się, gdy któryś z graczy pozbędzie się wszystkich kart z ręki i zrobi to dwukrotnie.
Gra z własnym zasadami
Już podczas pierwszych rozgrywek okazało się, że nasz przedszkolak kreatywnie modyfikuje narzucone zasady i ustala własne. I to było super! Najpierw graliśmy zgodnie z instrukcją dołączoną do gry, ale potem ustaliliśmy nowe warunki, by gra była jeszcze ciekawsza. Najlepszą opcją okazało się dokładanie pasujących kart do karty wyłożonej na środek. Gdy któryś z graczy nie miał karty do dołożenia, dobierał ze stosiku nową kartę. Wygrywał gracz, który jako pierwszy pozbył się wszystkich swoich kart. Ależ to było ekscytujące!
Na końcu okazalo się, że frajdę może sprawiać zwykłe grupowanie kart według własnego klucza. W instrukcji napisano, że gra solo to kolejna opcja zabawy z „Florentynką Muu w podróży”. Zresztą te pięknie ilustrowane karty mogą posłużyć do wielu kreatywnych zabaw. Można się nimi bawić w opowiadanie historii zbudowanej np. z 3 wylosowanych kart, albo poprosić dziecko by w domu wyszukało przedmiot, który pokazujemy na danej karcie. Tak naprawdę ogranicza nas tylko wyobraźnia, a jak wiadomo – u dziecka jest ona nieograniczona!
Gra, którą warto mieć w domu
Po weekendzie z Florentynką Muu wiemy jedno – czekaliśmy na grę, która odciągnie naszego 5-latka od tabletu i zachęci całą rodzinę do wspólnej zabawy. Ta prosta gra karciana jest nie tylko skrojona pod potrzeby i możliwości dziecka już od 4. roku życia, ale przede wszystkim wnosi do zabawy elementy ekscytacji, frajdy i zaskoczenia. Warto podkreślić, że granie we Florentynkę ma wiele walorów edukacyjnych. Gra ćwiczy spostrzegawczość u malucha (dziecko patrząc na karty musi znaleźć cechy wspólne między nimi), strategiczne myślenie (maluch dobiera karty według cechy, dzięki której pozbywa się większej ilości kart), rozwija wyobraźnię (dziecko buduje wspólne tematyczne skojarzenia dla obrazków często wychodząc poza ustalone ramy), zwiększa zasób słownictwa (niektóre obrazki przedstawiają przedmioty, których nasz przedszkolak mógł nie znać), ćwiczy umiejętności językowe (w przypadku wyboru kart według pierwszych liter, dziecko uczy się pisowni pewnych słów). Ale i tak najważniejszą wartością z grania był fajny czas spędzony z dzieckiem, a sama gra dostarczyła nam wielu ciekawych tematów do wspólnej rozmowy.
„ Florentynka Muu w podróży” wkrótce naprawdę wyruszy w podróż, bo właśnie planujemy urlop, na który z racji jej kompaktowych rozmiarów – z pewnością ją zabierzemy. No i mamy nadzieję, że twórcy gry stworzą w najbliższym czasie dodatek do gry w postaci nowych kart, by nasze rozgrywki rodzinne były jeszcze dłuższe!
Redakcja Mamy Mamom poleca tę grę wszystkim przedszkolakom!
Artykuł zawiera reklamę i powstał we współpracy z Wydawnictwem Egmont.