-Reklama-

Moje dziecko zmarło – nie mogę się z tym pogodzić…

Śmierć dziecka to najgorsze, co może się przydarzyć. Jeśli coś was niepokoi, zawsze naciskajcie na lekarzy! To wasze prawo.

-Reklama-

Śmierć dziecka to najgorsze, co może się przydarzyć. Jeśli coś was niepokoi, zawsze naciskajcie na lekarzy! To wasze prawo.

To bardzo trudny temat, pomimo tego że mam już dwójkę cudownych dzieci i jestem w ciąży po raz kolejny, ciągle myślę o moim aniołku. W 2009 roku urodziłam martwa córeczkę, przeżyłam to bardzo, bo ciąża była donoszona a do ostatniego dnia wszystko było dobrze. Córka urodziła się równo 8 dni po terminie. Mam ogromny żal do lekarzy i nadal nie umiem zrozumieć dlaczego zostałam tak potraktowana i dlaczego nikt mi nie pomógł, gdy można było jeszcze coś zrobić. Ciąża i poród prowadzone były w Anglii. Przez całą ciążę zmagałam się z nadciśnieniem i cukrzycą ciążowa. Byłam pod stałą opieką, po 30. tygodniu wizyty miałam co tydzień. Po terminie u położnej byłam co dwa dni, tak samo jak na ktg (chodziłam do szpitala co drugi dzień). 7 dni po terminie – na wizycie położna zaproponowała masaż szyjki macicy na przyspieszenie porodu. Po tym zabiegu wieczorem zaczęły pojawiać się skurcze, ze względu na problemy w ciąży przy skurczach co 6-7 minut pojechałam do szpitala. Niestety w szpitalu nie chcieli mnie przyjąć (wiedząc o cukrzycy, nadciśnieniu i wcześniejszych poronieniach). Czekałam w izbie przyjęć 4 godziny, aż wreszcie mnie przyjmą, miałam ochotę się rozpłakać z bezsilności. Gdy wreszcie mnie przyjęli, nie zostałam podpięta pod ktg, dziecko nie było w żaden sposób monitorowane. Mimo to, byłam pewna że wszystko jest w porządku – rano u położnej słyszałam bicie serca mojego maluszka. Po 5 godzinach od przyjęcia mnie na oddział urodziłam. Córka nie płakała, natychmiast ją zabrali, miałam ochotę wstać i iść zobaczyć moją małą, ale wszystko mnie bolało. Po kilku minutach położne i lekarz powiedzieli, że nic nie da się zrobić, że dziecko urodziło się po prostu martwe i czasem tak się zdarza. Wtedy wpadłam w szał, to była ich wina, kilka godzin wcześniej wszystko było dobrze, a nagle mój dzidziuś nie żyje… Po porodzie prosiłam żeby dali mi córkę, zostałam z nią sama, tulilam ją chyba godzinę, niestety nie ruszyła się nawet. Nigdy tego nie zapomnę. Płacze nadal po nocach, mimo że minęło tyle czasu. Do tej pory toczą się sprawy w sądzie przeciw lekarzom, otrzymałam opinie z Londynu i kilku innych miejsc i według nich to wina lekarzy, nie powinni tyle czekać.
Kochane mamy mam nadzieję, że nigdy wam nie przytrafi się nic podobnego. Jeżeli miało to miejsce walczcie o swoje prawa!

foto: Helga Weber / Foter / CC BY-ND

-Reklama-

Musisz przeczytać

Podobne artykuły

Komentarze

Jesteśmy też tutaj

236,433FaniLubię
12,800ObserwującyObserwuj
414ObserwującyObserwuj

Przeczytaj również