Kiedy myślę o moim codziennym życiu i o tym, jak wpływa na nie dzisiejsza technologia, widzę ogromną różnicę między tym, co ja znam, a tym, co miała do dyspozycji moja mama. Dziś, dzięki kilku sprytnym urządzeniom, życie moje jest nie tylko wygodniejsze, ale też bezpieczniejsze i… spokojniejsze.
Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o trzech elektronicznych „cudach” z zakresu małego AGD, które nie tylko ułatwiają mi życie, ale też wprowadzają w nie poczucie kontroli i komfortu. Nie wyobrażam sobie, by ich nie mieć.
Waga elektroniczna, by mieć wszystko pod kontrolą
Może zaczniemy od wagi elektronicznej. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to zwykłe urządzenie – w końcu waga to waga, prawda? Ale odkąd mam dzieci, waga przestała być tylko narzędziem do kontrolowania własnej masy ciała. Dziś służy również mojemu kilkulatkowi.
Pamiętam, jak jeszcze niedawno niepokoiłam się, czy mój syn prawidłowo przybiera na wadze. Był drobniejszy niż rówieśnicy w przedszkolu, a ja, jako mama, nie mogłam przestać się o to martwić. Dzięki elektronicznej wadze z precyzyjnymi czujnikami mogłam monitorować zmiany praktycznie na bieżąco. Wystarczyło jedno wejście na wagę, a dane zapisane w aplikacji mobilnej dawały mi pełny obraz tego, jak rozwija się moje dziecko. Zresztą było to również ułatwienie na wizytach lekarskich, gdzie mogłam bez problemu sprawdzić w telefonie zapisy z wagi i pokazać je lekarzowi.
Waga elektroniczna to również poczucie mojego bezpieczeństwa. Choć nie lubię patrzeć, jak wyświetlacz pokazuje od czasu do czasu wyższą wartość, to jednak daje mi to jakąś kontrolę i motywuje do zdrowszego trybu życia. Szczerze mówiąc nie wiem, jak można było kiedyś funkcjonować bez takiej wagi w domu. Jak moja mama opowiada mi, że by mnie zważyć musiała jechać ze mną do przychodni, to wydaje mi się, że to jakiś kosmos.
Model, który posiadam to TrueLife W6 BT
Waga łazienkowa TrueLife FitScale W6 BT to bardzo nowoczesne urządzenie. Dzięki zaawansowanej technologii analiza wagi nie kończy się na liczbach – waga oferuje pomiar 7 różnych parametrów ciała, takich jak np. masa mięśniowa, zawartość tkanki tłuszczowej, poziom nawodnienia czy wskaźnik BMI. Te funkcje sprawiają, że można uzyskać pełniejszy obraz zdrowia i kondycji fizycznej. Prawda, że idealne dla zapracowanej mamy? Dodatkowo waga TrueLife FitScale W6 BT jest wyposażona w łączność Bluetooth, dzięki czemu mogę robić synchronizację z aplikacją mobilną na smartfonie. W prosty sposób można śledzić dane i analizować wyniki w czasie rzeczywistym. Aplikacja pozwala również na tworzenie profili dla różnych członków rodziny. Nie sposób nie zwrócić uwagi na wygląd wagi. Jako kobieta lubię ładne rzeczy, a ta waga wygląda po prostu świetnie. Ja mam kolor biały, bo taki pasował mi do łazienki, ale wiem, że w sprzedaży są również czarne wagi. Jeszcze jedna rzecz mi się bardzo podoba – duży, czytelny wyświetlacz LED, co przy moich problemach ze wzrokiem jest super udogodnieniem. Dodam jeszcze, że waga ma podstawki i powierzchnię antypoślizgową i do tego jest bardzo stabilna – idealna dla mojego wiercącego się syna. No i to, że włącza i wyłącza się automatycznie, to również świetna sprawa.
Niania elektroniczna, by mieć dodatkowe wsparcie przy dziecku
Nie jestem przesadnie nadopiekuńczą mamą, ale – jak każda z nas – mam swoje chwile niepokoju. W tych momentach niania elektroniczna to dla mnie zbawienie. Nie wyobrażam sobie, jak to było kiedyś, gdy nasze mamy musiały nasłuchiwać każdy szmer zza zamkniętych drzwi lub co chwilę zaglądać do pokoju, by upewnić się, że ich maluch spokojnie śpi.
Poza synkiem mam jeszcze małą córeczkę, która wczoraj skończyła 5 miesięcy. Trudno czasem pogodzić opiekę nad jednym i drugim dzieckiem, a niania zdejmuje ze mnie część tej odpowiedzialności. Mamy w domu model z kamerką, który nie tylko pozwala mi słyszeć dziecko, ale też je widzieć. Mogę siedzieć w kuchni, gotując obiad, i zerknąć na ekran, żeby sprawdzić, czy moja córeczka spokojnie śpi. Mogę też podglądać synka, gdy np. bawi się w swoim pokoju, a ja karmię jego siostrzyczkę. To daje mi ogromne poczucie bezpieczeństwa. Mogę bez stresu zająć się innymi obowiązkami lub po prostu odpocząć, mając pewność, że jeśli coś się wydarzy, od razu to usłyszę lub zobaczę.
Najlepsze jest to, że niania pozwala mi też obserwować momenty, które inaczej mogłabym przegapić – pierwszy uśmiech przez sen, ciche gaworzenie do pluszaka czy nawet to, jak mój maluch przewraca się na drugi bok. Takie drobne rzeczy tworzą moją codzienność i są bezcenne. W niani elektronicznej nie chodzi tylko o bezpieczeństwo – chodzi też o bycie blisko, nawet gdy jestem w pokoju obok.
Model, który posiadam to TrueLife NannyCam R4
Elektroniczna niania TrueLife NannyCam R4 to zaawansowane urządzenie. Jest wyposażona w kamerę Full HD 1080p, umożliwia wyraźny podgląd w czasie rzeczywistym, co pozwala monitorować każdy ruch malucha nawet przy słabym oświetleniu, dzięki funkcji widzenia nocnego. NannyCam R4 oferuje szeroki kąt widzenia oraz możliwość obrotu kamery o 360°, dzięki czemu mogę dostosować widok do potrzeb i kontrolować cały pokój dziecka. W zestawie znajduje się przenośny monitor LCD o przekątnej 4,3 cala, który umożliwia wygodny podgląd i posiada funkcję dwustronnej komunikacji. Dzięki temu mogę mówić do dziecka, gdy się wybudzi. To działa uspokajająco, bo zaspokaja u małej poczucia bliskości. Świetną opcją jest również to, że do urządzenia można wgrać kołysanki. Moja córcia je uwielbia. Fajną opcją w niani jest również monitorowanie temperatury pomieszczenia. Zasięg urządzenia wynosi do 300 metrów, co pozwala mi swobodnie poruszać się po domu, nie tracąc kontaktu z dzieckiem. Dodatkowo, TrueLife NannyCam R4 oferuje tryb VOX, który oszczędza energię, aktywując ekran jedynie przy wykryciu dźwięku. Dzięki temu urządzenie „nie świeci”, gdy nie potrzeba.
Szczoteczka soniczna, by ulepszyć codzienną higienę
Ostatni z tych sprzętów może wydawać się drobnostką, ale dla mnie to mały, codzienny luksus. Pamiętam czasy, kiedy sama, jako dziecko, używałam zwykłej szczoteczki, często niedokładnie myjąc zęby. Teraz, dzięki szczoteczce sonicznej, wiem, że zęby mojej rodziny są naprawdę czyste, a ich mycie stało się prostą rutyną. Na dodatek taką, którą się po prostu lubi.
Szczoteczka soniczna to nie tylko dokładniejsze mycie, ale też narzędzie, które uczyniło ten obowiązek bardziej atrakcyjnym dla mojego synka. Wbudowane minutniki, tryby pracy dostosowane do dziecięcych zębów i sygnały, które „mówią”, kiedy zmienić stronę, sprawiają, że szczotkowanie to już nie tylko codzienny obowiązek, ale coś, co sprawia mu radość. Moje dziecko patrzy na ten sprzęt niemal jak na zabawkę, a ja cieszę się, że taki „gadżet” motywuje je do dbania o higienę od najmłodszych lat.
Zresztą, sama też uwielbiam ten wynalazek. Mój dentysta ma mniej pracy, a ja więcej oszczędności w portfelu.
Model, który posiadam to TrueLife SonicBrush Compact
Szczoteczka soniczna TrueLife SonicBrush Compact to urządzenie, które unowocześniło u mnie mycie zębów. Dzięki technologii sonicznej, szczoteczka wykonuje do 70 000 ruchów na minutę, co pozwala na dokładne i efektywne czyszczenie zębów oraz skuteczne usuwanie płytki nazębnej, sięgając również trudno dostępnych miejsc. Szczoteczka SonicBrush Compact oferuje kilka trybów pracy, w tym tryb delikatny, masujący i wybielający, co pozwala dostosować intensywność czyszczenia do indywidualnych potrzeb i wrażliwości dziąseł. Bardzo podoba mi się kompaktowy design, który sprawia, że szczoteczka jest lekka i poręczna, idealna zarówno do codziennego użytku, jak i w podróży. No i bardzo stylowa! Dzięki wytrzymałej baterii urządzenie działa nawet do 30 dni na jednym ładowaniu, co czyni ją niezawodnym wyborem np. na dłuższe wyjazdy. Przy mojej poprzedniej szczotce, która wytrzymywała 5 dni, to jakiś kosmos! Szczoteczka jest również wodoodporna (klasa IPX7), co zapewnia komfort i bezpieczeństwo użytkowania pod prysznicem. W zestawie znajduje się etui podróżne oraz wymienne końcówki, więc wydatek szybko się zwraca.
A jakie małe AGD jest Waszym ulubionym?
Artykuł sponsorowany