Powiedz „kur..” powiedział tata do synka trzymanego na rękach. W zasadzie jednej, bo w drugim ręku trzymał piwo. Scenka nad polskim jeziorem. Wakacje to czas obserwacji, porównań z innymi rodzicami. Podsumowania własnego rodzicielstwa. Zastanawiacie się czasem, jakimi rodzicami jesteście?
Kończą się wakacje – czas swobody, wyluzowania… Jak ocenicie siebie podczas tegorocznych z dziećmi? Byliście grzeczni? 😉 Ja miałam okazję zaobserwować kilka ciekawych przypadków rodzicielskich ekstremów i mam parę refleksji. Tak wiem, wiem. Najłatwiej jest krytykować, a swoich błędów nie zauważać. Nie ma rodziców idealnych. Też mam listę swoich wakacyjnych – rodzicielskich grzeszków. Dlatego moją uwagę zwróciły te innych.
W wakacje wychodzą z nas najgorsze potwory
Urlop to czas odpoczynku i nie dziwmy się, że wtedy właśnie nastawiamy się na kompletne wyluzowanie. A dzieci, nie da się ukryć, skutecznie nam to utrudniają 😉 Co wtedy robimy? Próbujemy ich włączyć do swojej rozrywki. Skutki? Mierne. I dla dziecka i dla naszej opinii i… dla nas samych. Że wspomnę chociażby o „okrutnie” (tak, to najwłaściwsze słowo) śmiesznych zdjęciach dzieci z „niby” papierosem czy „pustym” piwkiem. Brrrr… Tata namawiający dziecko „powiedz kur…”, bo to przecież takie śmieszne! A potem? Skąd ono to usłyszało? @#=’;
Rodzice z rozsądku
Wbrew pozorom „piwkujący” rodzice to nie jest najgorsza grupa. Zgrozę wywołują u mnie rodzice golasków plażowych – sama wstydzę się za te dzieci, które nie są jeszcze niczego świadome. Względy higieniczne to jedno, drugie to kompletny brak wyobraźni i świadomości ryzyka, odpowiedzialności! W końcu nie wiemy z kim przyjdzie nam plażować! Przecież jest tyle cudownych strojów do kąpieli! O albo, na szczęście chyba coraz rzadszy widok, rodziców palących z dziećmi w samochodzie. Mamy zostawiające swe dzieci bez opieki na przewijakach, niezapięte pasy w fotelikach… Rodzice wiecznie niezadowoleni: „czego znowu chcesz?” (w domyśle: że znowu zawracasz mi głowę).
Czy mamy prawo zwracać uwagę?
O i tu się zaczyna… „Czep się swojego dziecka!”… Wszyscy jesteśmy dorosłymi ludźmi. Każdy odpowiada za swoje dzieci. Choć czasem aż się we mnie gotuje lub przelewa żal nad dzieckiem, nigdy nie odważyłam się na to, by zwrócić komuś uwagę. Słusznie? Niesłusznie? Świata nie zbawię, a głupotę tym bardziej ciężko jest wytępić.
Rodzicielskie katharsis
Coś w tym jest, że kiedy obserwujemy takich „głupkowatych” (przepraszam) rodziców, sami czujemy się o ileż lepiej. Dowartościowani. Idealny nie jestem, no ale bez przesady…
Na szczęście urlopy za nami. Teraz wracamy do codzienności, odpowiedzialności i… szacunku do własnych dzieci. A to najważniejsze…