Wydawało ci się, że jesteście sobie przeznaczeni, że założycie rodzinę, że on idealnie sprawdzi się w roli ojca… niestety po narodzinach dziecka czar prysł. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Gdy byliście we dwoje wszystko było cudne. Myślałaś sobie – z takim to można konie kraść! Kiedy pojawiło się dziecko i razem z nim pierwsze trudności, on zmienił się nie do poznania. Czy to kwestia męskiej słabości, czy po prostu nie podołał zadaniu?
Kiedy zaczynają się trudności…
Prawda jest taka, że narodziny dziecka wywracają życie każdej pary do góry nogami. Wszyscy mówili wam, że pojawienie się „owocu miłości” tylko wzmocni wasz związek. Tymczasem nieprzespane noce, zmęczenie, płacz dziecka, brak czasu dla siebie, może sprawić, że wasz związek stanie przed obliczem poważnego kryzysu…
Dziecko w centrum zainteresowania
Wiadomo jest, że w pierwszych dniach, tygodniach uwaga wasza będzie skupiona głównie na dziecku. To normalne. Często zdarza się, że na tym etapie, mężczyzna bywa w pewien sposób zazdrosny o dziecko, o uwagę partnerki. Niestety nie jest to najlepszy, żeby nie powiedzieć – najgorszy czas na takie fochy. W początkach macierzyństwa pomoc i wsparcie partnera są nieocenione. Kobieta przeżywa prawdziwą burzą hormonalną do tego fizyczne wyczerpanie – nie potrzeba jej dodatkowych wrażeń.
Męska natura?
Nie daj sobie wmówić, że facet nie nadaje do opieki nad dzieckiem. To wymówka. Dziecko jest zarówno mamy, jak i taty. Nawet jeśli twój partner początkowo ma obawy czy poradzi sobie w opiece nad dzieckiem, porozmawiajcie o tym – sytuacja dla ciebie samej również jest nowa, też wszystkiego się uczysz, ale razem dacie radę! Razem, tak jak było do tej pory. To nowe doświadczenie dla was obojga. Pamiętaj też, żeby mówić partnerowi czego od niego oczekujesz – niestety on się raczej sam nie domyśli.
Ciągle zmęczony
Facet, który nie radzi sobie z rzeczywistością ucieka do kolegów, w gry komputerowe. Bardzo często piszecie o tym w listach do nas. Jesteś przerażona tym, że osoba, która jest ci tak bliska i potrzebna stała się nie do poznania. W takim przypadku (kiedy partner twierdzi, że nie może się zająć dzieckiem, bo jest np. zmęczony) spróbujcie umówić się chociaż na jedną czynność, którą będzie robił z dzieckiem np. kąpiel lub spacer – ciebie to odciąży po całym dniu, a ojcu dziecka da szansę zbudowania relacji z maluchem.
Pamiętajcie, że rozmowa jest najważniejsza. Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Faceci niestety sami nie domyślą się wszystkiego. Taka ich natura. Normalnym też jest, że nadają się do roli ojca i opiekunów swoich dzieci. Nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej.
Bardzo często piszecie na FB, że po narodzinach dziecka, wasz związek przechodzi kryzys, a ojciec dziecka staje się nie do poznania. Oto jedna z takich historii:
Musze sie komus wygadac…bo niedlugo rozsadzi mni od sroda. Miesiac temu urodzilam drugie dziecko, od tego czasu w moim zwiazku dzieje sie coraz gorzej…ciagle klotnie, krzyki i placz. Sasiedzi pytaja czy wszystko u nas w porzadku…wstydze sie juz pokazywac pod blokiem. Moj narzeczony jest strasznie nerwowy, krzyczy na mnie i na dwuletnia corke, w nerwach mowi rozne rzeczy, czesto powtarza ze mnie zostawi bo juz nie moze wytrzymac ze mna. Czasem sie po prostu jego boje, niejednokrotnie mu to mowilam. Czuje sie slabo psychicznie jak i fizycznie. Nie pomaga mi przy dzieciakach, mowi ze powinnam sie cieszyc ze pomaga mi w domu(naprawde sprzata kiedy mozne) ale ja czasami wolalabym miec brudne podlogi, a szczesliwa rodzine… nie mam juz sily ? codziennie mysle o rozstaniu, ale ja go tak bardzo kocham! Wierze ze jakby tylko chcial to moglby sie zmienic, bo tak naprawde w glebi duszy jest dobrym czlowiekiem(wierze w to od 2lat) tylko jest strasznie nerwowy, bardzo latwo doprowadzic go do zlosci.. od jakiegos czasu wydaje mi sie ze zyjemy osobno, ja z dziecmi a on sam ze soba. On ma czas na piwo z kolegami, na tkwieniu cale dnie w garazu i naprawianiu swojego samochodu. A ja czuje sie wiezniem w swoim domu.. jak wyjde do sasiadki to tylko z dzieciakami a on i tak uwaza ze mi rozrywki nie brakuje bo widuje sie z nia codziennie. Ale to nie to samo co wyjsc z domu gdziekolwiek chociazby samej na zakupy…
Czasem po klotni gdy sie uspokoi, mowi ze musi sie zapiasac na jakas terapie z tymi swoimi nerwami…ale gdzie? Czy istnieje jakas pomoc w takiej sytuacji u psychologa/psychiatry? Bo te jego nerwy niedlugo wykoncza nas wszystkich, a ja naprawde nie chcialabym aby moje dzieci wychowywaly sie w ciaglych klotniach i widzialy jak placze (2letnia corka juz wszystko rozumie, placze razem ze mna, ociera mi lzy). Nie mam komu sie wygadac, wstydze sie tego co sie dzieje w moim domu