Czy naprawdę kobiety muszą krzyczeć podczas porodu?
Sale porodowe pełne są krzyków rodzących. Choć osobom postronnym może wydawać się to przerażające, w rzeczywistości nie są to krzyki torturowanych kobiet, raczej kobiet, które krzycząc dodają sobie sił i eliminują napięcie podczas porodu. Częściej mamy tu do czynienia nie z krzykiem a pojękiwaniami i przeciągłym dźwiękiem, które nadają rytm akcji porodowej i ułatwiają kontrolę nad oddychaniem.
Sam krzyk w porodzie, jeśli nie jest przesadzony i paniczny, jest jak najbardziej wskazany. Lekarze uważają, że odgłosy wydawane przez ciężarne, pomagają im łagodzić napięcie, rozluźniać poszczególne partie mięśni i efektywnie wykorzystać siłę skurczów partych. Kobiety, które rodzą w ciszy mają więc znacząco utrudnione zadanie, choć to też kwestia indywidualna. Niektórym mamom krzyk wręcz w porodzie przeszkadza. Najważniejsze więc to znaleźć swój własny sposób na poród, słuchać głosu swojego ciała i podporządkować się naturze.
Czy krzyczałyście podczas porodu? Co na to personel szpitalny?
Pytanie o krzyk podczas porodu pojawiło się też na naszej stronie na facebooku.
Oto, jakie wspomnienia z porodu zachowały nasze mamy:
„Darłam się o 12 w nocy, hehehe. Personel pomagał, rodziłam 25 h, miałam wszystkiego dosyć. Później przepraszałam, ale wszyscy się z tego śmialiśmy.” Natalka D.
„Mi położna mówiła, że mogę krzyczeć,wyzywać, przeklinać – dla nich to żadna nowość.
Nowością było, że ja śmiałam się a ból był straszny;)” Joanna M.
„Darłam się strasznie! Pomagało. A personel nic nie mówił, mówili że jak mi to pomaga, to mam się drzeć.” Agata C.
„Krzyk nie pomaga, za to jęki i stęki bardzo.” Marysia P.
„Mnie przełyk bolał na drugi dzień, ja przy 1 dziecku w ogóle nie krzyczałam, a przy 2 strasznie – po prostu film pt. Piła 5” Agata D.M.
„Ja się darłam:) pielęgniarka mnie uspokajała, bo inne mamy straszyłam, ale nie podziałało:)” Izabela M.K.
„Ja darłam się na cały szpital. Położne uciekały z sali: ) i wiem że je wyzywałam i przeklinałam po polsku, więc nie rozumiały (rodziłam w UK). Poród trwał 32h i rodziłam bez znieczulenia.Przy parciu nie bolało.. Ale przy skurczach krzyczałam” Klaudia Z.
„Urodziłam w 15 minut, 4 parte i 3 krzyki – nie z bólu ( bo mnie poród nie bolał), ale to dodawało mi siły, energii i poszło szybciej niż marzyłam.” Kamila A. B.
„Mamusie, które piszą, że nie ma czasu na krzyk, albo że szkoda siły, to znaczy że nie miały najgorszego porodu. Ja zawsze twierdziłam, że krzyk przy porodzie jest przesadą…Bo każdy ból się da wytrzymać. Teraz się z tego śmieję. Ja po 22 godzinach w wielkich męczarniach, przy samym finiszu zakończonym „ciachaniem” na żywca i wysysaniem dziecka przez vaccum, darlam się jak opętana! Mąż mówi, że to było coś jak egzorcyzmy. I tego się nie da kontrolować! To się samo dzieje!” Anna K.
„Darłam się przy parciu, mama mówiła, że było mnie słychać piętro niżej, a personel był ze mnie dumny, że dałam radę” Ewelina W.
„Raz krzyknęłam jak poczułam bóle parte, ale powiedzieli żebym się skupiła na oddychaniu i już nie krzyczałam.” Izabela K.
„Darłam się i w nosie miałam, co myślą inni, ważne, że mi to dawało ulgę, położna mnie opierniczała, że zamiast się drzeć, mam przeć, a ja swoje. Masz prawo krzyczeć, jeśli to sprawia,ze jest Tobie łatwiej. Każdy gin to powie.” Justyna K.
„Oj tak krzyczałam. Niesamowicie. Az mnie na ginekologii słyszeli i miałam w nosie, co kto myśli. Lekarz się uśmiał ze mnie niesamowicie, jego tekst ,,ja nie wiem czemu te kobiety tak krzyczą” pamiętam do dzisiaj i zawsze się uśmiecham, myśląc o tym.” Marta B.R.
„Mnie zachęcali do krzyczenia” Agnieszka G.
„Mi położne kazały śpiewać i pomaga, bo jak to położna powiedziała „przy krzyku to i góra i dół się otwiera jak dziecko wchodzi i wychodzi.” Ania B.
„Krzyczeć to nie krzyczałam, ale przy silnych skurczach mówienie coś w stylu mmmmmm…. i oooooooo…. pomagało.” Joanna P-K
„Nie krzyczałam, ból do wytrzymania, wszystko zależy jaki kto ma próg bólu.” Bernadetta K.
„Kurcze, ja byłam podłączona pod maszynę, która monitoruje tętno. W międzyczasie dostałam oxytocynę. Przy kolejnych skurczach juz zaczynałam głośniej stękać. Po chwili przyszła położna, odłączyła mnie i mówi, że mam iść do domu, bo nikt nie będzie słuchał tu moich jęków. A że był to pierwszy poród, to ze strachu się uciszyłam. Moment i zaczęłam przeć, widać kobita miała sposób na „krzyczące” ale miło jej nie wspominam” Aga A.
„Każdy indywidualnie przechodzi poród. W tej chwili nie da się nad tym zastanawiać. Tam działasz bezkontrolowo.” Jeanette M.