Lekarz coś tam sobie szepcze, wylicza w pamięci albo za pomocą tajemniczego kółeczka… Co on tak liczy i skąd wie, kiedy nasze dziecko przyjdzie na świat?
To bardzo proste! Wystarczy równanie matematyczne. Najbardziej popularnym sposobem jest metoda Naegele’a. Tu potrzebny jest termin ostatniej miesiączki. Do tej daty trzeba dodać 7dni, a potem jeszcze 9 miesięcy i gotowe!
Przykład:
Ostatnia miesiączka 3.08 + 7 dni = 10.08 + 9 miesięcy = 10.05 🙂
Metoda ta sprawdza się przy regularnych 28-dniowych cyklach, jeśli twoje cykle wynoszą np. 31 dni – musisz dodać 2 dni, gdy 27 – odjąć jeden dzień.
Ciąża trwa 280 dni – 40 tygodni – 10 miesięcy KSIĘŻYCOWYCH!
Jeśli dokładnie znasz swoje cykle (np. prowadzisz kalendarzyk) i wiesz kiedy do zapłodnienia doszło (dokładnie dzień), możesz jeszcze precyzyjniej wyliczyć datę porodu – dodając do daty zapłodnienia 267 dni tzn. 38 tygodni – 9 i pół miesiąca. To dlatego, że dni płodne wypadają w środku cyklu, każdego bez względu na długość. Termin miesiączki natomiast nie uwzględnia dokładnie daty zapłodnienia, a tylko „teoretycznie wyznacza”.
Termin „z miesiączki” a z USG
Bardzo często występują między nimi rozbieżności. Termin z miesiączki jest wyliczany, powiedzmy, matematycznie – ostatnia miesiączka i długość ciąży, natomiast z USG lekarz podaje termin porodu na podstawie wymiarów dziecka – są one w przybliżeniu określone dla każdego tygodnia ciąży. Lekarz mierzy między innymi tzw. CRL, czyli długość dziecka od głowy do pośladków. Pomiędzy terminami może być nawet 20 dni różnicy!
CIEKAWOSTKA!
Wiesz, że kiedyś wyliczano termin porodu na podstawie ruchów dziecka? Przyjmując, że pierwsze ruchy wyczuwalne są około 20. tygodnia, przyjmowano to za połowę ciąży. Jak wiecie jednak same, ruchy te mogą być wyczuwalne już w 16., a u niektórych mam grubo po 20. tygodniu.
Z jakiej metody byśmy nie skorzystały, pamiętajcie, że tylko około 5 proc. dzieci rodzi się w wyznaczonym terminie 🙂