Gdy usłyszałam w telewizji o orgazmie przy porodzie, popukałam się w czoło. „Jak można odczuwać podniecenie w tym niewyobrażalnym bólu?” – pytałam sama siebie. Moje dwa porody choć nie były trudne, dalekie były od jakiejkolwiek przyjemności, więc nowinkę o orgazmach przy porodach uznałam za totalną bzdurę.
Do momentu, aż zobaczyłam film – z rodzącą śmiejącą się kobietą:
Ewidentny orgazm przy porodzie. Z pewnością nie udawany. Jak to możliwe?
Zaczęłam drążyć temat, przekopywac internet i nagle okazało się, że to co uznałam niegdyś za totalną bzdurę jest naprawdę możliwe. Orgazm przy porodzie można mieć, choć zdarza się to naprawdę nielicznym mamom. Orgazmiczny poród często jest kwestią przypadku, choć z pewnością częściej przytrafia się tym kobietom, które są bardzo świadome swojego ciała i potrafią odczytywać sygnały, jakie ono wysyła.
Orgazmiczny poród rzadko ma miejsce w warunkach szpitalnych. Zwykle te matki, które go przeżyły, rodziły w domu a porodowi towarzyszyła niezwykle intymna atmosfera. Kobiety, które osiągnęły orgazm w trakcie porodu zgodnie twierdzą, że ta eksplozja przyjemności cofnęła ból porodowy.Niektóre mamy twierdziły, że osiągały orgazm wiele razy – niemal podczas każdego skurczu.
Przeżywanie orgazmu podczas porodu ma swoje uzasadnienie w fizjologii. Dziecko przeciskając się przez kanał rodny, w pewnym momencie zaczyna napierać na ścianki pochwy. Nacisk ten może wywołać orgazm i ponawiać go przez jakiś czas.
Osobiście nie znam żadnej mamy, która swój poród określiłaby mianem orgazmicznego. Niemniej, wierzę już, że w niektórych przypadkach jest to naprawdę możliwe. Tym kobietom pozostaje mi tylko zazdrościć i liczyć na to, że kolejny mój poród nie będzie okupiony bólem a wypełniony czystą przyjemnością 🙂
O orgazmach przy porodzie powstał nawet dokument. Jeśli macie możliwość obejrzenia – polecam.
Oto jego trailer: