„Gdy w trakcie porodu położna powiedziała do mojego męża „a teraz proszę popieścić żonie sutki” – byłam zmieszana i myślałam, że to żart. Położna szybko nam wytłumaczyła, że ściskanie brodawek może pomóc mi urodzić, bo wówczas wydziela się oksytocyna, która wywołuje silniejsze skurcze. Rzeczywiście, po kilku minutach takich „pieszczot” akcja porodowa przybrała na sile i wkrótce mogliśmy cieszyć się naszą córeczką”. Sylwia, lat 25
„Nigdy nie zapomnę obchodów lekarskich po porodzie. Dla mnie hasło: „zdejmujemy majtki, odkrywamy kołdry”, które wypowiadała położna, wprowadzając sztab lekarzy i studentów medycyny do sali, było zapowiedzią upokarzających oględzin. Podczas tych obchodów, czułam się tak strasznie, że muszę się obnażać przed tyloma osobami i to w taki sposób. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego te kontrole nie mogą się odbywać warunkach bardziej prywatnych – w gabinecie szpitalnym, bez tej całej asysty. Dla mnie to był horror.” Dominika, lat 22
„W moim porodzie zaskoczyło mnie to, że w całym tym cyklu pilnowania oddechów, przybierania pozycji, mierzenia skurczów, parcia itd. spędziliśmy z mężem miło czas w towarzystwie sympatycznej położnej. Przez chwilę mieliśmy wrażenie, że uczestniczymy w towarzyskim spotkaniu, a nie rodzimy nasze dziecko. W przerwach między skurczami rozmawialiśmy o sobie, położna żartowała i opowiadała ciekawe historie ze swojej pracy, częstowała mojego męża ciastem i herbatą, kazała nam ze sobą tańczyć (podobno to przyspiesza poród), a na koniec zrobiła nam całą sesję zdjęciową naszym aparatem. Dzięki takiemu podejściu, poród wspominam jako świetną przygodę, a z położną mamy kontakt do dzisiaj.” Ula, lat 31
„Jeju, nie wiedziałam, że znieczulenie to taka ulga. Chciałam być twarda i przejść przez poród bez znieczulenia, ale szybko o nie poprosiłam, gdy z bólu myślałam, że umrę. To była najlepsza decyzja jaką podjęłam. Już po kilku minutach poczułam niebywałą różnicę. Tak, jakby ktoś nagle przerwał cały poród. To były cudowne dwie godziny – mogłam zadzwonić do mamy i uspokoić ją, że jest ok, pogadać sobie z mężem i skupić się jedynie na ćwiczeniach przyspieszających poród. Rodziłam na końcówce znieczulenia. Na szczęście to były trzy parte skurcze i synek był z nami. Tak rodzić to ja mogę co rok!” Ania, lat 29
„ Nie wiedziałam, że mogę tyle nie spać. Na co dzień jestem okropnym śpiochem, przykładam tylko głowę do poduszki i odlatuję. Po porodzie nie spałam jednak trzy doby. To była taka adrenalina, że nie czułam zmęczenia, mogłam godzinami patrzeć na moją kruszynkę i non stop przystawiać do piersi. Mąż jak mnie odwiedzał w szpitalu, brał małą na korytarz, bym mogła sobie pospać, a ja i tak nie mogłam zasnąć. Nie wiem jak to zrobiłam, ale poszłam spać dopiero jak wróciliśmy do domu.” Iza, lat 24
„Gdy rodziłam po raz pierwszy, w torbę do szpitala spakowałam sobie spodnie, które nosiłam przed ciążą, myśląc naiwnie, że się w nie wcisnę po porodzie. Ale się zdziwiłam, jak urodziłam, a mój brzuch nadal był wielki – na wadze ubyło mi jakieś cztery kilo z nadprogramowych dwunastu. Myślałam, że jak urodzę, to wszystko szybko wróci do normy. Ze szpitala oczywiście wracałam w spodniach ciążowych, które mi jeszcze służyły miesiąc. Na szczęście regularne ćwiczenia, karmienie piersią i długie spacery z dzieckiem sprawiły, że w 3 miesiące wróciłam do wagi sprzed ciąży. „ Marta, lat 30
„Ale byłam zaskoczona, jak zobaczyłam swoje piersi na drugi dzień po porodzie. Zawsze miałam kompleks małego biustu, w szkole przezywali mnie 'deska’, a tutaj nagle mam jakieś cztery rozmiary więcej! Wiem, że to był nawał pokarmu i choć bolało strasznie, marzyłam by mi tak zostało. W szpitalnej łazience zrobiłam sobie nawet selfie toples i wysłałam mężowi, który nie mógł uwierzyć, póki nie zobaczył i nie dotknął 🙂 Dziś, nasza córka ma roczek, nadal karmię piersią. Piersi nie są już tak wielkie, ale nadal mam te dwa rozmiary więcej niż przed ciążą. Boję się tylko tego, jak mój biust będzie wyglądał po zaprzestaniu karmienia…” Aśka, lat 26