-Reklama-

Słowa, które w macierzyństwie zyskują nowe znaczenia

Będzie o słowach, które w ustach matki znaczą coś zupełnie innego niż w przypadku innych osób. Dlaczego po urodzeniu dziecka niektóre rzeczy czy zjawiska zyskują dla matek całkiem nowe znaczenie i kojarzą się z czymś zupełnie innym niż całej reszcie społeczeństwa? Jakie słowa wywołują w matkach bardzo osobliwe skojarzenia?

-Reklama-

W grę w skojarzenia z matką nie wygrasz, bo tylko inna matka jest w stanie zrozumieć drugie dno, jakie kryje się pod wieloma potocznymi określeniami. Po urodzeniu dziecka wiele słów wzbogaca się w specyficzny ładunek emocjonalny. Które słowa zyskują nowe znaczenie, gdy stajemy się matkami? Oto moja bardzo subiektywna lista wyrazów, które, odkąd jestem mamą,wyzwalają we mnie nowe skojarzenia.

 

Cisza

Kiedyś słowo bez większego ładunku emocjonalnego. Po prostu brak hałasu, dźwięku. Być może często jej potrzebowałaś i pragnęłaś. Dziś jako matka, boisz się tej ciszy, jeśli tylko następuje w chwili, gdy w domu obecne są twoje dzieci. Cisza dla matki to rzecz niepokojąca, pod każdym względem. Przy obecności dzieci cisza zwykle zwiastuje kłopoty, niebezpieczeństwo. Upragniona cisza to ta, gdy dzieci śpią, ale i tak nie daje ci całkowitego komfortu, bo wiesz, że w każdej chwili ta cisza może się skończyć. Zwykle w nagły sposób.

 

Drzemka

Kiedyś dotyczyła tylko ciebie. Dziś to słowo-klucz. Drzemka dziecka (bo o swojej raczej już nie myślisz) to czas na: zrobienie obiadu, posprzątanie, inne obowiązki, których przy dziecku nie dajesz rady wykonać. Drzemka oznacza również ryzyko i adrenalinę, bo nigdy nie wiesz ile potrwa. A gdy dziecko uda się na drzemkę o 17, tylko dla ciebie drzemka będzie oznaczać prawdziwy dramat.

 

Prysznic

Kiedyś oznaczał dla ciebie po prostu kąpiel, rytuał dnia codziennego. Proste. Chcesz to masz. Dziś słowo prysznic generuje stres. No bo sztuką jest wziąć go tak szybko, by zdążyć przed pobudką dziecka. Albo wziąć go tak, by słyszeć dobiegający zza drzwi płacz i krzyk. I na dodatek ta schizofrenia prysznicowa – gdy podczas brania prysznica słyszysz odgłosy dziecka, które ustają po zakręceniu kurka z wodą.

 

Obiad

Znienawidzone słowo matki. Dziś oznacza coś więcej niż posiłek. Pod hasłem „obiad” kryje się odwieczny dylemat – co dziś zrobić, by wszyscy zjedli. Obiad w odniesieniu do roczniaka to kombinowanie, w odniesieniu do starszego dziecka – szczyt kompromisu. Obiad to rutyna, której matki nie lubią – bo trzeba go robić na konkretną godzinę a nie wtedy, gdy same jesteśmy głodne. Bo potrawy często się powtarzają (już wolisz karmić dziecko rosołem niż miałoby niczego nie jeść). Słowo obiad wyzwala również marzenia. By w końcu zjeść to, co lubię a nie to co muszę. By to ktoś mi gotował a nie ja komuś. Ach…

Praca

Kiedyś zwykle znienawidzona, kojarząca się tylko z przykrym obowiązkiem, porannym wstawaniem i oczekiwaniem na weekend. Dziś praca w obliczu macierzyństwa jest cudowną odskocznią od codziennych obowiązków. Praca to przerwa, relaks, czas dla siebie, możliwość spotkania się z ludźmi, rozwój. I to zmęczenie będące niczym wobec zmęczenia na urlopie macierzyńskim. Nie bez powodu matki to najlepsi pracownicy.

Seks

Kiedyś wyuzdany, spontaniczny, zajmujący ważne miejsce w hierarchii naszych potrzeb. Dziś seks kojarzy się ze stresem (przed przyłapaniem i kolejną ciążą), z łóżkiem (jedyne bezpieczne miejsce), z ciszą (koniec krzyków i tarzania się po całym domu), no i z dylematem – co wybrać: godzina więcej snu czy godzina przyjemnej bliskości. Sen niestety częściej wygrywa. Kiedyś nie o pomyślenia.

 

Spacer

Kiedyś przyjemna rekreacja, za rączkę z ukochanym po parku. Dziś to codzienny obowiązek, za rączkę z dwulatkiem lub dziecięcym pojazdem. Spacer dla matki to: rutyna, mecząca aktywność, umiejętność pogodzenia zakupów z placem zabaw, czas drzemki dziecka, przeprawa po nieprzystosowanych chodnikach i rzecz budząca kolejne dylematy: wyjść w taką pogodę czy zostać, w co ubrać, gdzie pójść tym razem, teraz czy później. Spacer. Dziś tak daleko mu do przyjemnej rekreacji…

 

Wakacje

Tiaa… Słowo, na punkcie którego kiedyś wykonywaliśmy taniec radości. Gdy kończył się rok szkolny lub zaczynaliśmy urlop w pracy. Dziś już nie brzmi tak podniecająco. Jeśli myślimy o końcu roku szkolnego, to tylko w odniesieniu do naszego dziecka. I to wcale nie jest powód do radości, bo wakacje w tym przypadku oznaczają problem: co zrobić z dzieckiem, gdy szkoła lub przedszkole zamknięte. Wakacje dla matki to także stres większy niż odpoczynek. Pakowanie, podróż, pobyt – czujność matki jest wyższa niż zwykle. Oczy dookoła głowy, umiejętność zabijania nudy w samochodzie czy samolocie, pilnowanie, by wrócić w komplecie. Matka po wakacjach wraca zwykle bardziej zmęczona niż była przed nimi. Wakacje to nie odpoczynek. Wakacje to ciągle obowiązki matki, tylko w innych okolicznościach przyrody.

Dopisałybyście coś do tej listy?

Zobacz jeszcze:

Macierzyństwo. Oczekiwania kontra rzeczywistość.

Co mi dało macierzyństwo?

Czy mama ma prawo do narzekania?

 

Autor: iguana
foto: pixabay.com
-Reklama-

Musisz przeczytać

Podobne artykuły

Komentarze

Jesteśmy też tutaj

236,433FaniLubię
12,800ObserwującyObserwuj
414ObserwującyObserwuj

Przeczytaj również