-Reklama-

Nauka samodzielnego zasypiania jest zła!

Z pewnością usłyszałaś o metodzie samodzielnego usypiania dziecka w łóżeczku, która polega na odłożeniu malucha i pozwoleniu mu się wypłakać aż do zaśnięcia ze zmęczenia. Ale czy wiesz, że ten kontrowersyjny sposób nauki zasypiania spotyka się z dużą krytyką wielu lekarzy? Dlaczego?

-Reklama-

Zwolennicy metody uważają, że im szybciej niemowlę pojmie zasady zasypiania w łóżeczku, tym łatwiej będzie jemu i jego rodzicom. Maluch nauczony samodzielnie zasypiać nie będzie wymagał noszenia na rękach, tulenia i bujania, które z wiekiem dziecka mogą stać się uciążliwe. Kontrowersyjność tej metody polega jednak na tym, że w nauka samodzielnego zasypiania okupiona jest dużą ilością stresu i płaczu malucha. Wielu rodziców poddaje się już po pierwszych minutach, bo nie są w stanie bagatelizować histerycznego płaczu ich dziecka. Być może to dobry instynkt, bo jak się okazuje – wielu pediatrów odradza ten sposób usypiania dziecka, twierdząc, że może mieć negatywny wpływ na rozwój malucha.

Co mówią specjaliści?

Dr Margot Sunderland z Wielkiej Brytanii, psychoterapeuta dziecięcy z 30-letnim stażem, autorka 20 książek z zakresu zdrowia psychicznego dzieci, potępia metodę usypiania przez wypłakanie. Przypomina, że mózg dziecka bardzo podatny jest na stres. W pierwszym roku życia, komórki nerwowe biorą udział w migracji. Stres wywołany nagłym brakiem kontaktu z rodzicem, może negatywnie wpłynąć na ten proces. Ponadto może on także mieć zły wpływ na kształtowanie się sfery emocjonalnej. Sam stres, na jaki naraża się dziecko działa jak toksyna – podwyższa ciśnienie krwi, podwyższa ciśnienie w obszarze mózgu, powoduje wahania rytmu serca, zaburza oddychanie i temperaturę ciała, osłabia system odpornościowy i trawienny, powoduje bezdechy i ma negatywny wpływ na pracę serca. Nie bez powodu natura wyposażyła część ssaków w płacz. Jest to naturalny odruch samoobronny, który ma zapewnić bezbronnej istocie bezpieczeństwo.

Opinię o zgubności tej nauki samodzielnego zasypiania podziela również Prof. James McKenna – autor ponad stu artykułów naukowych m.in. o śnie dziecka. McKenna przyznaje, że próbował kiedyś stosować metodę na swoim dziecku i było to najgorsze 30 minut jego życia. Musiał patrzeć na cierpiącego syna i walczyć sam ze sobą. Profesor zdał sobie sprawę, jak wielka krzywda dzieje się dziecku, na które potrzeby bliskości się nie reaguje. Przyrównuje to do kary, jaką wymierza się niewinnemu człowiekowi. Jest płacz, wściekłość, rozżalenie, ale i nadzieja, że los się odwróci. Z taką nadzieją płaczą również dzieci, które nie potrafią zrozumieć, że to jest tylko nauka. McKenna uważa, że tak naprawdę w ogóle nie ma potrzeby uczyć niemowlęta samodzielnego zasypiania, bo w końcu i bez instrukcji dziecko to pojmie z wiekiem.

Kolejny autorytet, który sprzeciwia się metodzie to dr Howard Chilton z Australii – neonatolog i autor poradników. Uważa, że pozostawianie rozhisteryzowanych dzieci jest wbrew biologii. Ludzie to istoty szczególnie potrzebujące bliskości w pierwszym etapie życia. Skoro rodzimy się najbardziej niedojrzali emocjonalnie ze wszystkich ssaków, nie stajemy się od razu samodzielni. W pierwszych miesiącach życia intensywnie rozwija się mózg, który ma również wypracować podstawowe przekonania – poczucie bezpieczeństwa, poczucie rodzicielskiej miłości. Dziecko ma zdobyć wiedzę o świecie i nauczyć się radzić sobie ze stresem. Zafundowanie mu wstrząsu w postaci nauki samodzielnego zasypiania w płaczu jest sprzeczne z podstawowymi instynktami rodzicielskimi i może mu bardzo zaszkodzić.

Na instynkty zwraca uwagę również profesor antropologii – dr Helen Ball. Według niej, z ewolucyjnego punktu widzenia, płacz niemowlęcia jest zachowaniem alarmowym. Dziecko w ten sposób wzywa na pomoc swoich opiekunów, gdy następuje separacja z nimi. Ma to zapewnić mu przetrwanie. Odpowiedź na wołanie swojego dziecka jest instynktownym zachowaniem matki. Pozostawienie więc płaczącego dziecka jest wbrew biologii i może zaszkodzić zarówno matce, jak i dziecku. Maluch, nie widząc reakcji na swój płacz, przestaje płakać. To kolejny instynkt – dziecko oszczędza w ten sposób energię, która pozwoli mu utrzymać się przy życiu.

Czy uczyć samodzielnego zasypiania?

Patrząc na te wszystkie argumenty, łatwo zrozumieć, że wypłakanie się nie jest żadną metodą usypiania. Czy zatem istnieje jakaś alternatywa? Jeśli rodzicom bardzo zależy na przyzwyczajeniu malucha do samodzielnego zasypiania, należy robić to stopniowo. Dziecko można odłożyć do łóżeczka, ale nie należy oddalać się od niego. Maluch powinien czuć obecność bliskiej osoby. Można głaskać dziecko, trzymać za rączkę albo po prostu mu czytać. Najlepiej jednak zadać sobie pytanie – czy warto eksperymentować na swoim dziecku? W dobie depresji, obniżonej samooceny, narcyzmu i innych zaburzeń psychicznych, szczególnie warto zadbać o zdrowy i normalny rozwój dziecka – bez fundowania mu niepotrzebnych stresów. W końcu przecież i tak przyjdzie moment, że dziecko zaśnie samo. W swoim łóżeczku. Może warto poczekać?

Źródło opinii lekarzy: http://www.bellybelly.com.au/baby-sleep/cry-it-out/

autor: iguana
foto: I Should Be Folding Laundry / Foter / CC BY
-Reklama-

Musisz przeczytać

Podobne artykuły

Komentarze

Jesteśmy też tutaj

236,433FaniLubię
12,800ObserwującyObserwuj
414ObserwującyObserwuj

Przeczytaj również